Pojawił się niejaki pan Łukasz, którego para młoda wybrała sobie na osobę odpowiedzialną za muzykę. Jednak po nim samym poczucia odpowiedzialności nie widać. Widać było (i czuć), że „artysta” przed występem spożył nieco alkoholu na odwagę. Prawdziwy dj na wesele Śląsk tak nie postępuje. Jakby tego było mało, nie za bardzo panował nad podłączeniem sprzętu. Nawiasem mówiąc najgorszej jakości, bardziej nadającego się dla nastolatka niż dla autentycznego dj-a. Dużo w nim było kolorowych światełek, ale jakość dźwięku można było porównać do tanich odtwarzaczy mp3.
Wreszcie nasz wodzirej zaczął. Zero – dosłownie zero umiejętności miksowania utworów. Na pewno pojęcia takie jak bit, fraza, tempo czy tonacja stanowiły dla niego czarną magie. Nie wspominając o niezbyt trafnym doborze repertuaru.
Nasz dj nie potrafił nawet ustawić porządnie głośności mikrofonu. W pewnym momencie próbował nawet zagrzać gości do wspólnej zabawy, ale ci jakoś skorzy nie byli.
Jednym słowem – na własne oczy widziałem chyba mistrza świata w najgorszym prowadzeniu imprezy.