„Hej! Mam na imię Basia ale znajomi mówią na mnie Elfik. Postanowiłam założyć bloga na którym będę zamieszczać moje rysunki. Na razie nie mam ich zbyt wiele ale mam nadzieję, że w przyszłości moja galeria się rozrośnie. Następna notka bedzie już zawierala moje prace. Póki co kończę, Ide oddać się pracy twórczej.”
Powyższe słowa to pierwsza opublikowana notka na moim pierwszym blogu (portal Interia). Pisana jasnoturkusową czcionką Comic Sans na czarnym tle. Wtedy to połączenie wydawało mi się perfekcyjne. Cóż – miałam wtedy jakieś 15 lat i gust typowy dla nastolatki. Dziś mam 22 i bloga z dumnie brzmiącą końcówką -.pl, choć sama nazwa – Elfik777 (wymyślona na potrzeby nicku do głupiej internetowej gierki) – pozostała niezmienna (kilkakrotnie myślałam o odrzuceniu tych fatalnie brzmiących siódemek ale w końcu z szacunku do własnej historii – zostawiłam je). Te kilka lat temu nawet nie sądziłam, że firmy, których produkty cenię będą wysyłały mi swoje produkty do testowania i linkowały moje notki na swoich profilach (chyba jesteście w stanie sobie wyobrazić moją radość, gdy rozpakowałam np. paczkę z kredkami, na które nigdy nie byłoby mnie normalnie stać? jesteście wyjątkowo wyrozumiałą publicznością, bo jeszcze nie dostałam negatywnego komentarza na ten temat). Nie sądziłam, że czytelnicy będą do mnie pisać lawiny bardzo pozytywnych maili a ja zaczynać będę dzień od czytania miłych komentarzy na swój temat. To wszystko dała mi jedna rzecz – blogowanie.
Pisanie bloga zawierającego porady na temat rysowania sprawiło, że zaczęłam zwracać większą uwagę na jakość swoich prac. Sądzę, że nie odbiegnę wiele od prawdy, jeśli napiszę, że to właśnie blogowanie miało największy wpływ na postęp, jaki dokonał się w mojej twórczości.
Blogowanie, blogosfera i blogerzy to ostatnio jeden z najgorętszych tematów. Szafiarki (podobno nie lubią tej nazwy ale dla mnie brzmi ona dobrze) zapraszane są na pokazy mody, ludzie z YouTube siedzą na kanapach w roli gości w programach telewizyjnych. To całe zamieszanie sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać także nad swoim blogiem. I doszłam do wniosku, że to właśnie bycie Elfikiem wpłynęło na poziom moich prac (zobaczcie zdjęcie powyżej). Tworzenie tego Kursu Rysunku (swoją drogą to nudna, nieoddająca istoty tej strony nazwa, wymyślicie mi lepszą?) zmotywowało mnie do poszukiwania nowych technik rysowania a spotkania z innymi blogerami rysunkowymi i udział w rysunkowych konkursach pozwolił na uzyskanie wielu ciekawych porad. „Rysownik-bloger” radzi sobie z nauką rysunku zupełnie inaczej niż „Rysownik-marzyciel” (notka
Jakiś czas temu pochwaliłam się na
Blogowanie oznacza nowe horyzony. Ja specjalnie na potrzeby notki wdrapałam się na Wzgórze Gellerta w Budapeszcie, by przygotować
Ok, ale jak blogowanie wpływa na jakość rysunków? Przede wszystkim publikując swoje prace w Internecie mamy możliwość przeczytania opinii na ich temat. Bywa, że w gąszczu niesprawiedliwej krytyki można odnaleźć naprawdę wartościowe rady. Pisanie zachęca do regularności i stałego doskonalenia się. Negatywne opinie, z których obecnością trzeba się liczyć, działają na rysownika jak płachta na byka i mogą sprawić, że metodą ‘ja wam jeszcze pokażę!’ uda się stworzyć rysunek doskonały. Bardzo możliwe, że po pewnym czasie będziecie – jak ja! – doskonale wiedzieli w jakim kierunku zmierza Wasza twórczość i Wasz blog. A może nawet sami będziecie mogli dawać wartościowe rady innym?
W moim wypadku prowadzenie bloga nie wpływa dobrze na wygląd rysunków. Powodem jest to, że podczas pracy muszę jednocześnie notować sobie spostrzeżenie na laptopie przez co jest on stale włączony. Zamiast skupić się na przyjemności płynącej z rysowania, moją uwagę przyciągają portale społecznościowe i serwisy z obrazkami, które mnie zupełnie dekoncentrują i zabijają radość. Od niedawna walczę z nimi i staram się rysować bez udziału komputera a notatki wykonuję w zeszycie. Jak na razie system się sprawdza.
Wiecie już czy „Bloger” to styl życia dla Was? Czy może bardziej odpowiada Wam nieco aspołeczne „Życie w świecie baśni?”.
Ok, czas na tutorial. W wypadku stylu życia, jakim jest blogowanie, trudno wybrać konkretny styl czy technikę, ponieważ wymaga ono raczej eksperymentowania. Stąd zdecydowałam, że postawię na pasującą do notki tematykę pracy. A co zatem znajdzie się na rysunku? Oczywiście – odnoszący sukcesy bloger (właściwie blogerka).
Krok po kroku: Fashionelka w Paryżu (realizm i ołówki)
Wiem, że uwielbiacie realistyczne portrety ołówkowe i nie zniechęcą Was do nich nawet komentarze w stylu „przecież to nie sztuka coś skopiować ze zdjęcia!”. Do obrazka wybrałam piękne zdjęcie polskiej blogerki modowo-lifestyle’owej – Fashionelki, które zostało zrobione w Paryżu. Dlaczego taki wybór? Ten, kto mnie zna wie, że nie jestem dobra w typowo kobiecych zagadnieniach typu ubrania, kosmetyki. Ale z jakiegoś zupełnie nie znanego mi powodu uwielbiam czytać blogi kosmetyczne i modowe. A z polskich blogerek Fashionelka wydaje mi się najsympatyczniejsza. I ma cudowne włosy :). Zdjęcie wybrałam nieprzypadkowo. Jasne plamy światła wyglądają bardzo realistycznie na rysunkach ołówkowych. Fotografia ma też dobrą głębię ostrości i kontrast. I jeszcze ta wieża Eiffla w tle – idealnie!
Tym razem pracowałam na papierze fotograficznym. Używałam tych samych akcesoriow co zawsze. O moich aktualnych akcesoriach poczytanie w
Szkic
Pracę zaczęłam oczywiście od szkicu. Jego etapy mogę w skrócie opisać tak: bazgranie, zabawa, zabawa, uważniejsza zabawa, detale, czyszczenie. Do tej pory szkicowanie stanowiło dla mnie raczej konieczność niż przyjemność a relaksowałam się dopiero podczas cieniowania. Ostatnio nauczyłam się jednak zabawy szkicem. Odważnie stawiam kolejne kreski, bez żalu ścieram nieudane. I bazgram! To sprawia, że nie traktuję rysunku „super-poważnie”, zaczynam się relaksować a moja praca w efekcie wygląda lepiej. Zauważyłam, że gdy mój wewnętrzny krytykant się uspokaja, oko i ręka (kolejność nieprzypadkowa) lepiej ze sobą współpracują a pierwsze, spontaniczne kreski są dużo trafniejsze. Dawniej szkicowałam mniej spontanicznie. Stawiałam nerwową kreskę a gdy wychodziła brzydko lub nie proporcjonalnie wymazywałam ją. I powtarzałam to bardzo długo aż się frustrowałam i odkładałam rysunek. Te czasy to na szczęście przeszłość.
Czasem zdarza się, że podczas takiego spontanicznego szkicowania rysunek nie pokrywa się idealnie ze zdjęciem. Z tego powodu lepiej nie kierować się krawędziami zdjęcia podczas rysowania. Opisałam to dokładniej w notce, w której malowałam Golluma farbami (
Notki polecane do szkicu:
Tutaj kilka zdjęć ze szkicowania:
Pierwsze kreski.
Jak widać głowa wymagała natychmiastowej poprawki…
Rozmyte tło
Tło na zdjęciu, które wybrałam, jest nieco trudniejsze niż w scenie z filmu „Śniadanie u Tiffany’ego” (notka z tutorialem
Proces „ołówek – gumka – wacik” trzeba powtórzyć wiele razy, by uzyskać pożądany efekt. Zasada jest prosta: przyglądamy się uważnie zdjęciu i decydujemy, które partie należy rozjaśnić (gumka) a które przyciemnić (odpowiedni ołówek). Pamiętajcie, by po każdym gumkowaniu strzepywać powstałe drobinki z kartki. Z każdą kolejną warstwą powierzchnia będzie się stopniowo wygładzać. Pod sam koniec warto szczególną uwagę poświęcić rozmazywaniu i zadbać, by odbywało się zgodnie z rozkładem cieni. Drobne listki rozcierałam np. drobnym, kolistym ruchem, by nie zrujnować ich kształtu. Zwróćcie uwagę, że drzewko, które znajduje się z lewej, jest nieco bliżej widza niż drzewka w tle. Oznacza to, że będzie ono nieco bardziej szczegółowe i wymaga większego dopracowania. Także trawa wyglada inaczej, gdy widać ją z bliska i z daleka. Źdźbła na pierwszym planie wymazałam zaostrzoną gumnką Factis i – w miarę oddalania się – robiłam coraz mniejsze i wymieniłam gumkę na Faber-Castel w drewienku. Trawę najbardziej oddaloną dodatkowo jeszcze leciutko rozmazałam wacikiem.
Efekty świetlne, które znajdują się na pierwszym planie (w tym wypadku jakieś latarnie, płoty i inne niezidentyfikowane elementy), warto zostawić na sam koniec, by nie zatarły się podczas pracy. Nie trzeba ich odwzorowywać przesadnie szczegółowo i próbować dociec czym są. Skoro my nie jesteśmy w stanie rozpoznać, co jest na zdjęciu, widz też nie musi.
Jak szczegółowo powinno się wykonać tło, by wyglądało realistycznie? Cóż, ja wykonywałam już w swojej „karierze” różne tła, od tych najbardziej roztartych (Jak w rysunku z
Podczas pracy nad tłem warto zacząć od lewej strony (w przypadku osób praworęcznych) i stopniowo kierować się w prawo, by nie rozmazać rysunku. Dobrym pomysłem jest chronienie części rysunku, nad którą aktualnie się nie pracuje, foliową koszulką. Szkoda, że dopiero teraz wpadłam na ten pomysł.
Notki polecane do tła:
Pierwszy plan
Najważniejsza rada w kwestii szkicowania pierwszego planu: ogry mają warstwy, cebula ma warstwy i realistyczny rysunek ołówkowy także ma warstwy. Warstwy są kluczowe do uzyskania głębokiego odcienia, kontrastu i zróżnicowanych powierzchni. Sądzę, że przyda się nowa notka o cieniowaniu warstwowym…
Ubranie
Zacznijmy od ubrania. Tym razem wysunęło się na pierwszy plan, ponieważ zróżnicowane faktury (delikatna bluzka i szorstki żakiet) oraz fałdki materiału, wyglądają bardzo dobrze na rysowanch realistycznych. Do tweedowego (chyba) żakietu wybrałam ołówek 8B, ponieważ można nim uzyskać ciemny odcień i chropowatą powierzchnię zarazem. Po zrobieniu pierwszych warstw wystarczy pokryć go jakimś twardym ołówkiem (np 2H), by podkreślić fakturę. Drobny wzorek uzupełniłam gumką w drewienku i ołówkiem 8B. Nawiasem mówiąc, kiedy rysowałam
Twarz
Uzyskanie podobieństwa na rysunku, na którym głowa jest mała, zazwyczaj graniczy z cudem, bo milimetr różnicy na kartce to kilka centymetrów różnicy w rzeczywistości. Warto więc nadrobić to niedociągnięcie dokładnym cieniowaniem. Podczas rysownia bardzo małych oczu łatwo ulec pokusie wciśnięcia w nie jak największej ilości szczegółów.
Twarz cieniowałam ołówkiem 2H bardzo delikatnie. Zdarzało się, że odcień wychodził troszkę zbyt ciemny. Wtedy pomagałam sobie gumką w drewienku i delikatnie zmazywałam ostatnią warstwę. Oprócz lekkiego rozjaśnienia twarz zyskała także gładkość. Kombinacją ołówka 2H i wspomnianej gumki modelowałam rysu twarzy na przemian rozjaśniając i przyciemniając miejsca, które tego wymagały.
Zdjęcie
Przepraszam za jakość zdjęcia. Rysunek zabrałam ze soba do Czarnogory, gdzie spędzałam wakacje, i niestety miałam do dyspozycji tylko aparat rodziców, który nie mógł złapać ostrości. Na szczęście kilka dni później przybył mój chłopak z odsieczą i naszym aparatem.
Włosy
Rysowanie włosów tradycyjnie zakończyłam dodaniem kilku cieniutkich włosków, które wystają z fryzury. Nieoświetlone włoski z lewej strony wykonałam ołówkiem automatycznym, oświetlone z prawej wymazałam gumką w drewienku.
W tym wypadku postać była dość oddalona, stąd na zdjęciu nie widać bardzo dokładnie pojedynczych włosków. Rysowanie fryzury zaczęłam od zaciemnienia jej grubymi kreskami. Nie musi ona być dokładną kopią tej ze zdjęcia, ponieważ nie ma wpływu na podonbieństwo.
Torebka
Zazwyczaj podczas szkicowania pomijam elementy ze zdjęcia, które nie pasują mi do kompozycji. Długo zastanawiałam się, czy powinnam zostawić torebkę na pierwszym planie czy ją pominąć. Ostatecznie zostawiłam. W tym miejscu szczególnie ważne było to, by szwy nie wyglądały na rysunku zbyt komiksowo (tzn. jak kontury), dlatego narysowałam je bardzo delikatnie i „wtopiłam” w tło.
Ostatnie szlify
Bardzo dobrze jest sprawdzić na końcu rysunek pod kątem kontrastu i rozkładu cieni. Najłatwiej ocenić to poprzez obejrzenie zdjęcia z daleka i porównaniu go z rysunkiem. Warto wyłapać kształty jakie tworzą się z najciemniejszych miejsc.
Ps. Prawda, że te granatowe rolety w gwiazdki są piękne i nie ma najmniejsze potrzeby wymiany ich na jakieś nudne ecru? Kto powiedział, że rolety w kuchnio-salono-sypialnio-przedpokoju muszą być gładkie?
Na sam koniec można poprawić najciemniejsze miejsca na rysunku (i znów warto obejrzeć bazowe zdjęcie pod tym kątem) oraz odświeżyć najjasniejsze miejsca gumką do mazania. Te ostatnie kroki mają kluczowe znaczenie dla ogólnej estetyki rysunku (szare, gładkie powierzchnie ciężko się ogląda) oraz realizmu.
Gotowy rysunek wygląda tak:
Zdjęcie
Niestety pracę nad rysunkiem skończyłam późno wieczorem, gdy było już ciemno, dlatego musiałam oprawić blade zdjęcie w programie graficznym, co nie dało najlepszego rezultatu. Do galerii i na Facebooka wrzucę lepsze wersje.
Na koniec powtórzę raz rady, które można wynieść z rysunku „Fashionelka”:
Często zdarza się, że powierzchnie, które zostały celowo zacieniowane zbyt ciemno a potem rozjaśnione gumką, wyglądają lepiej niż te, na których odcień został uzyskany od razu. Tak było w przypadku jeansowych spodni i twarzy. Po takim użyciu gumki do mazania warto ja wyczyścić poprzez zastruganie lub potarcie nia o czysty fragment osobnej kartki.
Dla dobra kompozycji warto czasem pozbyć się pewnych elementów zdjęcia. Ja zrezygnowałam np. z nieciekawego budynku w tle.
By nie pobrudzić rysunku, warto podczas rysowania trzymać nieużywany fragment w foliowej koszulce.
Podczas szkicowania zastanówcie się czy nie warto nieco poprawić niektórych elementów zdjęcia. Niestety po <”Śniadaniu u Tiffany’ego”> nie wyciągnęłam właściwych wniosków i zdecydowałam się pozostawić tło takie, jakie jest. W efekcie Wieża Eiffla, która na zdjęciu wygląda naturalnie, na rysunku zdaje się walić. Uczcie się na moich błędach. Nie jestem nieomylna 🙂
Na koniec kilka przydatnych adresów:
Do następnego wpisu!
Ps. W tak nieprzyjaznym miejscu, jakim jest Internet, wszelkie wzajemnie wspieranie się jest bardzo ważne. Dlatego też chciałabym jeszcze polecić adres mojego kolegi Łukasza, który tworzy elfik777.pl i dzielnie walczy z moimi dziwnymi zachciankami („Bo wiesz, chciałabym, żeby ta strona była taka elfikowa, żeby kojarzyła się z naturą i była taka romantyczna ale też nowoczesna (ale nie za bardzo) i żeby były moje rysunki i może moje zdjęcie na głównej. No i najnowsze zdjęcia i teksty. A dało by się do tego jakieś listki wstawić? Bo lubię listki i one pasują do elfów. Aha – i żeby było przejrzyście.”). Jeżeli planujecie stworzyć własną stronę i poszukujecie kogoś, kto wykona szablon i wszystko cierpliwie wyjaśni – polecam Łukasza 🙂