Od jakiegoś czasu fascynuje mnie rysowanie długopisami. To jedna z najtańszych – jedna sztuka może kosztować nawet kilka groszy – i najłatwiej dostępnych technik. Długopisy (zazwyczaj czarny lub niebieski) mamy zawsze przy sobie. Mało kto myśli o nich jak o akcesoriach artystycznych, bo kojarzą się raczej z czymś prostym, banalnym – zupełnie innym od klasycznie pojmowanej sztuki. Ja uwielbiam je właśnie za tą banalność. Fakt, że rysuję długopisem sprawia, że nie traktuję mojego rysunku na poważnie i tym samym jestem bardziej zrelaksowana w trakcie pracy. Nie czuję presji, mogę spokojnie popijać kawę i bazgrać. To idealna sytuacja do nauki rysunku!

Krok po kroku: „Wojowniczki Westeros”

W serialu „Gra o Tron” zostało jeszcze kilka postaci, które lubię i które zasługują na chociażby malutki obrazek. Tym razem padło na Brienne z Tarthu i Ygritte zza Muru, które nie są typowymi mieszkankami Westeros. Potrafią walczyć lepiej niż niejeden rycerz i nie w głowie im przymierzanie nowych sukni. Za to je uwielbiam!

Zobaczmy jak je na szybko narysować…

Zaczęłam od wyboru akcesoriów. Niestety zazwyczaj kolor nasadki lub zatyczki długopisu kompletnie nie pokrywa się z tym, co pojawia się na kartce. Wiele firm oferuje bogate zestawy kolorów ale… z neonowymi, nierealistycznymi odcieniami. Nie pozostaje więc nic innego jak testować różne komplety i pojedyncze sztuki… lub spróbować stworzyć coś ciekawego trudnym odcieniem.

Zdecydowanie najwięcej pytań o długopisy, które mi dostałam od czytelników dotyczyło kolorów: „Jak uzyskać odpowiedni odcień, gdy kolorów długopisów jest mało?” „Jak uzyskać kolor skóry bez beżowego długopisu?”.

Nim znajdziemy idealny komplet, polecam poćwiczyć mieszanie barw poprzez rysowanie trzema długopisami. To nauczy nas nowego, świeżego spojrzenia na odcienie oraz delikatnego łączenia kolorów. Do tego projektu wybrałam sobie czarny i niebieski kolor, czyli takie, które każdy ma w domu i dodatkowo czerwony dla Brienne i pomarańczowy dla Ygritte, by podkreślić jej rude włosy.

Kilka odcienie czerwonego, które miałam do wyboru. Zazwyczaj pokazuję swoje akcesoria leżące na stole ale jednym z moich noworocznych postanowień jest nieobgryzanie paznokci a wstawianie ich na bloga mnie motywuje 🙂

Oba rysunki są bardzo małe, dlatego uczciwie i bez wstydu przyznaję, że szkic wykonałam poprzez odrysowanie konturów postaci z ekranu. To „Przerwa na Kawę”, więc wolno! 🙂

Powyższe zdjęcie daje Wam obraz tego, jak malutkie są dzisiejsze obrazki. Nawiasem mówiąc moneta, którą widzicie, to oryginalny niedźwiedź z Westeros czyli chorwackie 5 kun 🙂

Później zajęłam się cieniowaniem. Nie narzuciłam sobie żadnej kolejności, po prostu cieniowałam to, na co akurat miałam ochotę. Na ogół zaczynałam od czarnego długopisu, żeby zaznaczyć sobie najważniejsze cienie ale jeśli przypadkowo chwyciłam czerwony długopis, to go używałam.

A jaki jest sekret cieniowania długopisem na gładko? Przekleję to, co już kiedyś napisałam:

Po pierwsze warto upewnić się, że wybrany model nie plami. Zdarzają się egzemplarze, które lubią uwalniać atrament w niekontrolowany sposób – takie odrzucamy.

Sekretem perfekcyjnych fotoreali wykonanych długopisem, które czasem udostępniam na jest… format papieru. Takie obrazki są zwykle bardzo duże, więc muszą być fotografowane z pewnego oddalenia, by zmieściły się w całości w kadrze. Oznacza to, że pewne szczegóły będą wyglądać na idealnie gładkie, mimo że z bliska są chropowate.

Przed cieniowaniem „na czysto” warto poćwiczyć sobie różne efekty na osobnej kartce. Ja lubię rysować kwadraty i kreskować je tak, by każdy z nich miał inny odcień. Zaczynam od takich idealnie czarnych (lub granatowych) i stopniowo przechodzę do coraz jaśniejszych, starając się zachować efekt gładkości.

Warto kreskować powierzchnię pod różnymi kątami, by wszystko wyglądało jeszcze gładziej. Pomocne okazuje się obracanie kartki.

Podczas cieniowania na gładko długopisem – podobnie jak przy stosowaniu ołówków – kluczem są warstwy. Każda warstwa powinna być jak najdelikatniejsza. Mi udaje się ja uzyskać poprzez przyciskanie czubka do kartki tylko minimalnie. Można powiedzieć, że prawie nie dotykam kuleczką powierzchni papieru.

W tym miejscu możecie zobaczyć to, o czym mówiłam przy okazji wybierania długopisów – świeże spojrzenie na kolory. Spójrzcie na twarz Brienne. Wydawać by się mogło, że z trzech kolorów, które mamy czerwony najlepiej będzie się nadawał do narysowania skóry. Tymczasem do bladej, wystawionej na chłód twarzy lepiej pasował mi niebieski długopis.

Podobnie u Ygritte – twarz pocieniowałam na czarno i niebiesko. Pomarańczowy przydał się głównie do włosów i fragmentów futra.

Mniej więcej tak wyglądają moje pierwsze próby realistycznego rysowania długopisami. Powinnam dokończyć ten projekt czy spróbować zrobić coś w większej skali?