Rozpoczął się drugi sezon niesamowitego serialu Wikingowie. Po wykonaniu portretu intrygująco pięknej i wojowniczej przyszedł czas na głównego bohatera – Ragnara. Podczas lektury tego „Pamiętnika Rysownika” polecam szczególną uwagę zwrócić na daty, bo po raz kolejny praca nad rysunkiem zajęłam mi z róznych względów bardzo dużo czasu. Jak zwykle zachęcam, by nie zaglądać na koniec notki. Chciałabym, byście poczuli niepewność w stosunku do ostatecznego efektu. 🙂

Pamiętnik Rysownika: Ragnar Lothbrok

12.XII.2013 Warszawa

Pracę nad nowym rysunkiem zaczęłam od wyboru zdjęcia. Jak słusznie zauważyła jedna z uczestniczek , fotorealizm nie polega na tym, by narysować coś idealnego. Właśnie dlatego w tym stylu najlepiej prezentują się osoby „niedoskonałe”. Piękne kobiety z Wikingów nie wyglądałyby w tym stylu tak dobrze jak wojownik Ragnar, którego twarz ma wiele blizn i innych drobnych niedoskonałości. Skoro nie mamy już wątpliwości, co do wyboru postaci, przejdźmy do wyboru zdjęcia. Fotografii Ragnara, które się nadają, nie ma wiele. Większość jest zbyt mała lub za bardzo rozmyta. Na dysk pobrałam kilka, by się im dokładniej przyjrzeć.

Zobaczcie zdjęcie poniżej:

źródło: www.bolumrehberi.com

Wydaje się idealne, prawda? Ragnar został uchwycony w kadrze w momencie, gdy widzi boga Odyna. Niestety zdjęcie jest bardzo rozmyte (widać to na zbliżeniu) i przypomina raczej grafikę niż fotografię. Jeszcze jedno:

źródło: https://www.fanpop.com

Niby wszystko jest w porządku – pojawiają się drobne białe włoski, które na rysunkach fotorealistycznych wyglądają fantastycznie, tło jest rozmyte, ubranie szczegółowe… W czym więc problem? W tym, że… nie oczarowało mnie. Będę na nie spoglądać bardzo długo w najbliższym czasie, więc powinno mi sie podobać. A z jakiegoś powodu mi się nie podoba. Kolejne:

To zdjęcie z kolei nadaje się idealnie, ponieważ intensywne światło prezentowałoby się wspaniale. Nie wybrałam go z tego względu, że Ragnar ma na nim smutne spojrzenie, bo za nim znajduje się pan z siekierą, który zamierza skrócić go o głowę. To może oczywiście nadać obrazkowi interesujący kontekst ale ja zdecydowałam się na inne zdjęcie. Takie, na którym Ragnar… flirtuje z Aslaug :).

Na zdjęciu jego skóra lekko się błyszczy a tło jest rozmyte, co idealnie pasuje do stylu foto. Po małym obrobienia zdjęcia w programie graficznym (które polegało na wykadrowaniu oraz delikatnym zwiększeniu kontrastu), wydrukowałam je.

Być może z moich tesktów wnioskujecie, że jestem oazą spokoju. Owszem, jestem – zazwyczaj. Mam jednak w sobie, coś, co sprawia, że nie potrafię usiedzieć w miejscu przez dłuższy czas. A rysowanie fotorealistycznego obrazka z tym się właśnie wiąże… Radzę sobie z tym biorąc ciepłą kąpiel lub czytając książkę przed rysowaniem. Najlepiej na raz!

Po wyjściu z wanny i dokładnym wysuszeniu włosów (żeby nie kapały na rysunek!) siadłam w końcu do rozłożonych na stole akcesoriów. Wybrałam sztywną kartkę papieru do pasteli, ponieważ trudniej ją zgiąć. Naturalnie zdecydowałam się rysować na jej gładszej stronie, bo jest… hmmm – gładsza. Do tego nieśmiertelny komplecik ołówków KOH-I-NOOR, poukładany w ślicznym pudełku, gumka do mazania Factis i strugaczka. Zauważyłam, że sporo z Was pyta mnie o temperówki. Ja prawie zawsze używam metalowej, w dość popularnym modelu. Średnio raz na miesiąc gubię i kupuję nową, taką samą. Jakoś nie czuję potrzeby przetestowania innej. Ta się nie łamie (jak plastikowe) i nie kojarzę, by kiedykolwiek się stępiła.

Dziś zajmowałam się szkicem. O tym, jak go wykonać, poczytacie więcej , i .

Proces szkicowania zazwyczaj przebiega u mnie w następujący sposób: bazgranie (w celu wybrania kompozycji), ustalanie proporcji, szkicowanie detali, oczyszczenie szkicu.

Przyznam, że pewne rzeczy zdarza mi się szkicować niedokładnie. W przypadku tego portretu nieszczególnie skupiłam się na odwzorowaniu ucha, zarówno jego umiejscowienia i kształtu. Mając świadomość tego, że ucho narysowałam „na oko” (haha), nie traktowałam go jako punktu orientacyjny podczas rysowania kolejnych elementów.

Tym razem najtrudniejsze było ustalenie pozycji oka, które – naturalnie – jest bardzo ważne. Dziś wyjątkowo nie mogłam sobie z nim poradzić.

Próba pierwsza.

I druga…

Trzecia…

Także walka o to, by uchwycić uśmieszek rzucony w kierunku Aslaug trwała długo.

W końcu mogłam zabrać się za wyczekiwane cieniowanie. Zaczęłam od lewej strony, by nie rozmazywać sobie rysunku. Wykonywanie rozmytego tła wałkowałam już kilka razy (, i ), więc nie ma sensu się powtarzać. To, co trzeba, zobaczycie na zdjęciach:

Przejdę do czegoś, co z pozoru nie jest ważne, ale narysowane niepoprawnie mogłoby zepsuć cały rysunek. Chodzi o kawałek materiału, którym Ragnar ma związane włosy. Przyznam, że rysowanie go było niezwykle wciągające. Starałam się zwrócić szczególną uwagę an to, by skontrastować matową ale chropowatą powierzchnię z błyszczącymi włosami i jasną, gładką skórą.

Materiał narysowałam kombinacją ołówków, które miały zbliżone rodzaje miękkości. Dzięki delikatnej warstwie zrobionej 4B utworzyła się lekka faktura a nałożenie kolejnych twardszymi ołówkami złagodziło ją i utworzyła się powierzchnia przypominająca aksamit.

Zazwyczaj staram się, by włosy na rysunku fotorealistycznym nie były zbyt błyszczące, ponieważ sprawia to, że wyglądają nierealistycznie. Na zdjęciu pasma wyglądają jednak na dość lśniące, więc tak też je odwzorowałam. Najciemniejsze miejsca to ołówek 8B (mocno dociśnięty, by otrzymać gładki efekt). Tony pośrednie uzyskałam wybierając 4B, a najjaśniejsze – 2H. Ta duża rozbieżność w rodzajach ołówków sprawiła, że błysk we włosach jest bardziej kontrastowy a przez to także bardziej lśniący.

Z każdym kolejny rysunkiem fotorealistycznym staram się wkroczyć na nowy poziom odwzorowania detali. Tym razem postanowiłam pokazać na rysunku gęsią skórkę. Na wydruku nie było jej widać ale na szczęście podczas szybkiego spojrzenia na Facebook (ok, raz mi się zdarzyło) zerknęłam jeszcze na zdjęcie Ragnara w wersji cyfrowej.

13.XII.’13

Piątek 13go to nie jest dobry dzień na rysowanie. Znając moje szczęście na portret Ragnara spadła by kanapka z majonezem.

18.XII.’13

Dopiero po kilka dniach przerwy, późnym wieczorem znalazłam czas, by popracować nad rysunkiem. Zamieszczam kilka zdjęc fryzury, którą rysowałam w sposób podobny do tego, w jaki tworzyłam warkocz:

Nie wiem, co mi strzeliło do głowy ale zdecydowałam się już teraz narysować oko. Nie jest to zbyt fortunne posunięcie, ponieważ fragment głowy na lewo jest jeszcze niegotowy, więc jest ryzyko, że podczas pracy nad nim prawa strona się rozmaże…

15.III.’14

Przez resztę Grudnia, cały Styczeń i Luty nie znalazłam chęci na dokończenie tego portretu. Pochłonęło mnie pisanie notek o rysowaniu z wyobraźni (zobaczcie i ) oraz o rysunku mangowym ( i ). Kilka dni temu zaczęłam jednak oglądanie drugiego sezonu Wikingów i natchnęło mnie, by powrócić do rysunku. Zaczęłam od posprzątania stołu, rozłożenia na nim ołówków, przygotowania kartki…

… i zaparzenia kawy….

Ups.

I tym oto sposobem Elfik stworzył pierwszy (prawdopodobnie) rysunkowy tutorial, który wywołał u czytelników emocje. Moje notki staja sie teraz nieprzewidywalne jak odcinki Gry o Tron. 🙂 Rysunku mi naturalnie szkoda al .po obejrzeniu trzech nowych odcinków Wikingów stwierdzam, że Ragnarowi należało się takie potraktowanie.

Czego dowiedziałam sie podczas pracy nad tym portretem?

– Nigdy nie stawiać kawy blisko rysunku. Nigdy!