Śmierć ukochanego dziecka, trzyletniej Orszulki, w której upatrywał ,,Safo słowieńską”, przyszłą poetkę polską, dziedziczkę nie tylko majątku, ale i ,,lutni”, wstrząsnęła pisarzem nie tylko jako ojcem, bo wywołała dramat filozoficzny, dramat załamanego, choć ostatecznie ocalonego poglądu na świat. Okazało się w praktyce, iż normalne dla człowieka renesansowego racjonalistyczne pojmowanie zjawisk życia ludzkiego nie wytrzymuje próby rzeczywistości. Śmierć bowiem to zjawisko naturalne w starości, ale śmierć dziecka, jako gwałt zadany życiu, rujnuje wszelkie systemy filozoficzne i rozumowo uzasadnić się nie da. Tragiczny ten konflikt, wyrażony już w Antygonie Sofoklesa, sprawia, iż stoickie poglądy ,,Arpina wymownego”, Cicerona, bożyszcza ludzi renesansowych, okazują się niczym, że prawdą jest tylko cierpienie i korne poddanie się tajemniczym prawom przyrody. Wygłasza je matka poety, która ukazuje mu się w wizji sennej i poucza go, iż jest tylko człowiekiem, który winien pogodzić się z ,,prawem krzywdy pełnym”, bo innego wyjścia nie ma. ?Ludzkie przygody ludzkie [tj. po ludzku] noś!” – oto ostateczny wydźwięk Trenów. Ten dramat myśliciela renesansowego równoważą w poemacie inne jego składniki, które cykl żałobny wiążą bezpośrednio z życiem. Treny realistyczne, prawiące o zmarłej dziewczynce i jej rodzicach, tchną takim umiłowaniem dworku, którego ściany rozbrzmiewały szczebiotem dziecka, iż one narzucają się wyobraźni czytelnika i sprawiają, iż w utworze upatrywano jedynie ?pomnik bólu ojcowskiego”, a nie dramat – i to niezwykły – o charakterze filozoficznym. Dopiero równoważność obydwu elementów dowodzi, iż przebolesne przejścia osobiste stały się dla autora Trenów tworzywem literackim, nowatorsko wprowadzonym do dzieła sztuki, jak zresztą tworzywem tym było bardzo często jego życie psychiczne, obserwowane wnikliwie i uznawane za jakość godną wyrażenia w słowie, bo rokującą istotną trwałość. Ale właśnie dzięki temu Treny uznać trzeba za trzeci, obok Kopernika i Modrzewskiego, wkład polski do kultury światowej.