Postać wodza Dothraków stanowi ciekawy pretekst do przyjrzenia się różnicom kulturowym, które są znakomitą inspiracją do rysunku czy obrazu. Jego nieokiełznana natura będzie idealnie komponowała się z materiałami, które wybrałam, ponieważ zamierzam wykorzystać resztki farb akwarelowych pozostałych na podstawkach. U mnie nic się nie marnuje 🙂

Jest coś intrygującego w ludziach, którzy nie władają powszechnym językiem. To, co robią jest fascynujące i niezrozumiałe a zazwyczaj także – przerażające. W podobny sposób postrzegamy Khala Drogo. Widzowie „Gry o Tron” poznają go jako silnego, bezwzględnego wojownika, z którym – ze względu na barierę językową – ciężko się porozumieć. Z czasem jego wizerunek nieco się ociepla. Dzięki Daenerys (jego żonie) dowiadujemy się, że potrafi być także czułym partnerem. Która z nas nie chciałaby być nazywana „księżycem życia”? 🙂

Ja wyznaję kulturowy relatywizm. Wierzę, że żadne praktyki – nawet to najbardziej szokujące dla przeciętnego Europejczyka – nie powinny być oceniane pod kątem tego czy są dobre czy złe. Każde społeczeństwo (duży naród czy małe plemię) ma swoje wyjątkowe zwyczaje, których nie należy potępiać (lub pochwalać) bez uprzedniego zrozumienia kontekstu. Wyobraźcie np. sobie jak absurdalne musi wydawać się uznawanie kawałka materiału zwisającego z szyi za symbol elegancji dla kogoś, kto nie zna historii noszenia krawatów. Takie różnice w postrzeganiu są ciekawą inspiracją do stworzenia rysunku.

Na jakie elementy można zwrócić uwagę analizując kulturę Dothraków? Nieodłącznym elementem ich życia są konie (czczą nawet Wielkiego Rumaka), stąd np. rytuał zjadania przez ciężarne kobiety końskiego serca. Ja zdecydowałam się wykonać próbny obrazek akwarelami:

Połączyłam dwa zdjęcia, które znalazłam w Internecie. Kolorystykę konia dopasowałam do Khala Drogo. Tło powstało zupełnie spontanicznie i zmieniało swoją postać co kilka chwil, dlatego zamieszczam różne etapy pracy. Nie wiem, która wersja wypadła najlepiej.

Do tego obrazka nie zamieszczam tutorialu, ponieważ… rysując zagapiłam się na serial „Brzydula” i zapomniałam o zdjęciach. Poniżej zamieszczam jednak kolejnego Khala w wersji „Krok po Kroku”.

house michaels

Nawiasem mówiąc, gdybym ja miała wybrać zwierzątko, które umieściłabym w herbie byłby to Wielki Leniwiec. „Ja Barbara Atena z rodu Michalskich Pierwsze Tego Imienia, herbu Wielki Leniwiec, pracom domowym mówię stanowcze NOT TODAY”.

Krok po kroku: „Khal Drogo”

Materiały: ołówek 2B, farby akwarelowe (konkretnie zaschnięte na palecie resztki), pędzle z naturalnego włosia, tanie pióro do pisania z czarnym atramentem i stara, brudna, poplamiona kartka z bloku do akwareli, którą wydobyłam spod szafki.

Zaczęłam naturalnie od szkicu. Drogo ustawił się w pozycji, w której bardzo łatwo jest wyznaczyć proporcje ciała. Jako jednostkę podstawową wybrałam głowę (głowę i trochę brody, ściślej mówiąc). Usiadłam w wygodnej pozycji (dotykając plecami oparcia, by zachować odległość) i na wyciągniętej przed siebie, wyprostowanej ręce zmierzyłam ołówkiem wysokość głowy. Odmierzoną odległość porównałam z resztą ciała. Okazało się, że na podstawie tego pomiaru mogę wyznaczyć linię torsu.

Tak – ta kartka jest szalenie brudna. Nie mam czasu iść do sklepu po nową z powodów, które wymieniłam w .

Ostatni pomiar, jak jest mi potrzebny, to szerokość głowy w stosunku do jej wysokości (resztę wykonam „na oko”). Zobaczmy więc…

Wychodzi prawie połowa. Idealnie!

Szczegóły uzupełniłam już bez mierzenia proporcji. Chciałam po prostu cieszyć się rysowaniem a nie z matematyczną precyzją kopiować zdjęcie. Nawet mnie zaskoczył fakt, że twarz ostatecznie wyszła dość podobna, mimo tego że na rysunku jest mała.

Nie obyło sie bez drobnych poprawek – poprawiłam linie pleców (jest bardzo ważna) i pozycję wielkiej ręki Khala.

Czas na akwarele. Kolorystyka, którą uzyskałam jest dość brudna, ponieważ korzystałam z farb znajdujących się na palecie i nie dodawałam nowych pigmentów. Mimo wszystko całość wygląda nieźle i nawet pasuje do nieokiełznanego wodza Dothraków.

Tym razem nie bawiłam się w dokładne nakładanie kolorów i miękkie mieszanie ich ze sobą. Farby nakładałam spontanicznie – momentami wręcz „kropkując”. Żeby niepotrzebnie nie przedłużać malowania, detale ubrania (zwłaszcza zdobienia przy spodniach) odwzorowałam z pamięci.

Często wspominam w swoich tekstach, że warto podczas rysowania „dać się ponieść”. Podtrzymuję – warto! Nie mniej jednak czasem odrobina chłodnego dystansu nie zaszkodzi. Zwróćcie uwagę na zdjęcie bazowe. Horyzont styka się z ciałem Droga na wysokości jednego z węzełków na włosach z lewej i mostku z prawej. Podczas szkicowania popełniłam drobny błąd i wspomniany węzełek narysowałam za nisko. Musiałam więc odpowiednio skorygować także wysokość oceanu względem niego. Gdybym tego nie zrobiła granica wody wyszłaby nierówna.

Właściwie obrazek ten mogłam zakończyć na etapie farb akwarelowych, jednak uznałam, że dodanie czarnych konturów piórem będzie ciekawym eksperymentem. Nie jestem szczególnie przywiązana do tego konkretnego obrazka (wolę Tyriona!), więc nie bałam się, że coś zniszczę. Do odważnych świat należy 🙂

Gotowe:

Powoli kończę serię obrazków inspirowanych serialem „Gra o Tron”. Niewykluczone, że kiedyś wrócę do tego tematu. Póki co postaram się jednak poszukać nowych inspiracji, by zadowolić nie tylko fanów fantastyki. Ciekawi mnie, który postać i technika spodobały Wam się najbardziej. Czy dobrze dopasowałam bohaterów do sposobu wykonania?

Mam nadzieję, że tą serią przekonałam Was do próbowania nowych technik i dopasowywania ich do tematu pracy. Linkuję Wam poprzednie wpisy:

Fanom „Pieśni Lodu i Ognia”, którzy nie mogą się doczekać tomu „Wichry Zimy” polecam książkę „Gra o Tron i Filozofia. Słowo tnie głębiej niż miecz”. Jest to zbiór esejów o tematyce związanej z filozofią, etyką i kulturoznawstwem opartych na wydarzeniach, postaciach i świecie przedstawionym w „Grze o tron”. Metafizyka z stylu Westeros, teoria trafu moralnego na przykładzie Tyriona, relatywizm kulturowy oczami Daenerys, teoria gier i skromność epistemiczna („Nic nie wiesz, Jonie Snow”). Jeśli ktoś pasjonuje się filozofią i fantastyką to jest to pozycja obowiązkowa. W serii jest jeszcze dostępna wersja z „Dr’em Housem”. Bioetyka i Hugh Laurie w jednej książce!

ps. Ostatnio byłam grzecznym elfem i pisałam teksty na życzenie. Prosze nie pisać więcej, że jestem niedobra 🙂