Rysunek powstawał w trzy wieczory ale nie jest to istotne, ponieważ czas jest w tym wypadku sprawą absolutnie indywidualną. To co jest istotne, to kolory. I muszę od razu przyznać się, że na tym polu ja nawaliłam, ponieważ zabrakło mi kredki w odcieniu magenty i zmuszona byłam użyć zwykłej czerwieni. W tym miejscu chciałabym także zaznaczyć, że zdjęcia zupełnie przekłamują odcienie jakie udało mi się uzyskać na rysunku! Z tego względu polecam po prostu powtórzyć sobie to ćwiczenie w domu przy dobrym świetle i z prawidłowymi kolorami kredek 🙂

Zdjęcie, które sobie wybrałam to reprodukcja obrazu malarki Marilyn Minter. Znalazłam je w numerze rosyjskiego Harpers Bazaar, o którym mówiłam w <"Ulubieńcach lutego 2015">. Praca zawiera w sobie dużo odcieni niebieskiego, żółtego i czerwonego, więc może Wam się wydawać prosta do skopiowania przy pomocy kolorów podstawowych. Wcale tak nie jest! Skupiska koloru będą Wam wyraźnie sugerować, jakiej kredki użyć w danym miejscu, a co wprowadza w błąd. Ja postaram się pokazać Wam, jak nie dać się nabrać. Mam nadzieję, że mi się uda.

Polecam do tego ćwiczenia wybrać sobie jako bazę zdjęcie, na którym jest bardzo silny światłocień, aby od samego początku walczyć z naszą artystyczną nieśmiałością. Namawiam także do wybrania fotografii przedstawiającej twarz, ponieważ czeka nas szalona nauka tworzenie koloru skóry za pomocą niebieskiej, żółtej i czerwonej kredki :).

Zanim zacznę rysować, kilka słów o teorii kolorów.

Pewnie już wiecie, że barwy można podzielić na takie, które są czyste i złamane. Czyste to takie, które nie mają domieszki czerni i szarości, a złamane to te bardziej naturalne – pociemniałe, poszarzałe, brudnawe. Te czyste rozmieszacie sobie bardzo łatwo nawet za pomocą tylko trzech kredek. Nietrudno się jednak domyślić, że więcej do czynienia będziecie mieli z barwami złamanymi. Gdy rozejrzycie się wokół napotkacie całe mnóstwo takich barw – to np. szarawe elewacje budynków, zgaszone odcienie miejskiej zieleni, brudne cegły. Najczęściej będziecie spotykać się z szarościami i brązami.

Z szarościami sprawa jest dość prosta – to blada wersja czerni, którą można dodatkowo „podrasować” dodatkiem innych kolorów. Przykładem może być moja ulubiona szarość Payne’a czyli taka, w której można dopatrzeć się odcienia niebieskiego. Sprawa jest nieco trudniejsza w przypadku brązów. Są przecież umbry, ochry i sieny, które mają dodatkowo podkategorie (np. siena palona, umbra naturalna, ochra żółta). W przypadku kredek rozmieszanie odpowiednich kolorów to kwestia koolejności nakładania oraz proporcji poszczególnych kredek. Próba rozpisania instrukcji dla każdego odcienia byłaby szalona, dlatego w tej kwestii podrzucam Wam jedną uniwersalną zasadę – najlepiej testować wszystko na osobnej kartce!

Powyżej wzornik kolorów i kilka uwag od autora książki „Jak rysować i malować kredkami”.

Krok po kroku: Obrazek przy użyciu czterech kredek

Pracę zaczęłam od czarnej kredki, mimo że autor poradnika dla artystów sugerował na początek kolor niebieski. Mi czerń wydała się dobrym wyborem na początek, dlatego postanowiłam spróbować. Nie wiem jak Wy, ale ja potrafię się uczyć wyłącznie na własnych błędach. Czarna kredka posłużyła mi do szkicu ale nie jest on tematem tej notki, dlatego nie będę o nim tym razem opowiadać. Zdradzę tylko, że tym razem stosowałam technikę szkicowania, którą opisałam w notce.

Później zaczęłam bardzo delikatnie cieniować obszary, które na zdjęciu bazowym miały brudnawy odcień. Przyciemniałam nie tylko te obszary, które na zdjęciu były czarne! Prawdopodobnie wielu z Was poczuje się nieswojo podczas nakładania czarnej czerni na narysowaną twarz. Postarajcie się jednak z tym walczyć i śmiało podążać za zdjęciem.

Kolejnym kolorem był niebieski w spłowiałym odcieniu cyjanu. Niech Was nie zmyli dość ciemna barwa lakieru na drewienku, bo ona ma niewiele wspólnego z odcieniem rysika :). Niebieskim pokryłam prawie całą kartkę, aby uniknąć wściekłego pomarańczu, jaki mógłby mi się wytworzyć po użyciu samej czerwieni i żółtego. Oczywiście były miejsca, w których niebieskiego nałożyłam więcej, jak i takie, w których jedna, delikatna warstewka wystarczyła.

Na całość nałożyłam później czerwony. W połączeniu z niebieskim w wielu miejscach dał całkiem realistyczny, brunatny odcień, a nie kiczowaty fiolet jakiego można by się spodziewać.

Zobaczcie ile odcieni już udało mi się uzyskać, mimo że nie wykorzystałam jeszcze żółtej kredki.

Czas na żółty. Warto pamiętać, że fragmenty, które na zdjęciu wydają się czystożółte, w rzeczywistości zawierają w sobie także pozostałe kolory podstawowe. Dlatego starałam się unikać używania żółtej kredki na niezamalowanych fragmentach.

W tym miejscu wyszło na jaw jak niedokładnie pokryłam niebieski czerwonym. W miejscach gdzie zabrakło czerwonego, po nałożeniu żółtej warstwy utworzył mi się kolor zielony, którego na zdjęciu nie było. Taka tęcza nie wygląda za dobrze. Warto tworzyć nowe kolory w sposób świadomy a nie na siłę starać się uzyskać każdy odcień jaki istnieje.

To, że wymieniłam kredki w takiej a nie innej kolejności nie oznacza, że trzymałam się jej ściśle. Często w trakcie korzystania z jednego koloru, dokładałam sobie innego. Generalnie wszystko robiłam na wyczucie.

Na wszelki wypadek raz jeszcze przypominam, że praca zajęła mi trzy długie wieczory. Pomyślcie o tym zanim strzelicie focha, że po godzinie Wasza praca nad nie wygląda tak jak chcecie :).

Czas na podsumowanie.

Jak narysować pełnokolorowy obrazek przy użyciu czterech kredek?

– Kolejność nakładania kolorów ma znaczenie, dlatego najlepiej testować na osobnej kartce różne kombinacje.

– Prawie każdy realistyczny kolor zawiera w sobie wszystkie trzy kolory podstawowe w różnych proporcjach. Dlatego warto mieszać kolory nawet w miejscach, które wydają się mieć czysty kolor.

– Każdy odcień najlepiej budować stopniowo tj. poprzez nakładanie delikatnych warstw i stopniowe pogłębianie intensywności. Kolory nałożone za pierwszym razem wyglądają sztucznie.

– Każdą warstwę koloru należy nałożyć bardzo starannie, ponieważ brak jednego z kolorów może doprowadzić do pojawienia się niepożądanego odcienia. Przykładem jest moja wpadka z pojawiającym się niespodziewanie kolorem zielonym w kilku miejscach.

– Nie bójmy się „dziwnych” kombinacji kolorów! To z nich rozmieszają się nam realistyczne brązy.

Inne teksty o kredkach:

(uwaga! są spojlery z czwartego sezonu „Gry o Tron”!)

🙂

(uwaga! są spojlery z pierwszych trzech sezonów „Gry o Tron”!)

Jakie znacie ćwiczenia z rysunku, które nwarto polecić innym? 🙂

Pozdro od Elfa!

Nawiasem mówiąc

Miałam dylemat, czy zrealizować to zagadnienie w formie tutorialu czy może raczej wyzwania (bo dla większości używanie tylko czterech kredek to jednak jest wyzwanie). Uznałam, że po prostu zrobię dwie wersje. Śledźcie uważnie ELFIK TV, bo za jakiś czas podrzucę Wam tam temat na wyzwanie :).

Zdjęcia w tej notce mają słabą jakość, ponieważ używałam do nich iPhone’a ale był to już ostatni raz! Od kilku dni jestem szczęśliwą posiadaczką cudnego retro kompaktu – BenQ G1, któremu dałam na imię Benek. Nowy sprzęt jak na razie spisuje się świetnie i pewnie za jakiś czas napiszę o nim nieco więcej, bo dla mnie to aparat bardzo wyjątkowy. A skoro już jestem przy przepraszaniu, to przepraszam jeszcze za to, że tekst zawiera tak ogromną liczbę powtórzeń. Słowa: „kredka”, „kolor”, „barwa” i „odcień” po pewnym czasie ciężko zastąpić tak, żeby tekst nadal był zrozumiały 🙂