Dziś pokażę Wam, jak zrobiłam tablicę, dzięki której siedzenie przy biurku jest czystą przyjemnością, a inspiracje spływają same. Tego wpisu absolutnie nie należy traktować jako tutorial – to raczej luźne pomysły, które być może zmotywują Was do zmian w swoim otoczeniu i udowodnią, że „chcieć” to „móc”.

Zacznę może od tego, że w ten weekend – korzystając z pięknej pogody – postanowiłam zabrać się za porządkowanie wielkiej szafy, która poprzedniemu lokatorowi służyła za składzik. Po wyniesieniu milionów brudnych pudeł i niedziałających sprzętów natrafiłam na prawdziwy SKARB – skrzyneczkę z narzędziami! Nigdy nie miałam skrzyneczki z narzędziami, bo dotąd zawsze w pobliżu znajdował się jakiś zdolny mężczyzna, który miał swoją. Ale teraz – kiedy jestem samodzielnym Elfem – możliwość zrobienia czegoś samodzielnie wydała mi się bardzo kusząca…

Już od dłuższego czasu obsesyjnie myślałam o tym, jak bardzo chciałabym mieć nad biurkiem coś, na czym mogłabym przywiesić inspiracje, przypomnienia, zdjęcia i pocztówki. Oczywiście mogłam po prostu kupić sobie tablicę korkową ale przecież mogę sobie zorganizować coś sama, a zaoszczędzone 30 zł z lekkim sumieniem wydać na jakieś akcesoria do rysunku. Poza tym mam przecież duszę odkrywcy i lubię robić nowe rzeczy. Zobaczcie więc, jak w bardzo prosty sposób wykonałam przedmiot, który mnie cieszy i inspiruje.

DIY: Tablica nad biurko (wersja ekstremalna)

Potrzebne będzie:

– dno szuflady

– młotek

– gwoździe

– coś do oczyszczenia szuflady (ja szalałam druciakami i gąbkami)

Tak… Jak nietrudno się domyślić, ze swojej brzydkiej, starej szafy wyrwałam szufladę i postanowiłam zrobić z niej tablicę. Na pewno istnieje milion innych rzeczy, które się do tego nadają, ale ja poczułam, że chcę mieć tablicę TERAZ.

Nawiasem mówiąc, to dziwne, że przy rzeczach bardzo istotnych jestem w stanie czekać długo i cierpliwie, a kiedy chodzi o pierdoły, muszę mieć je na już. Chyba taki mój charakter.

W każdym razie dno szuflady (z drewnianymi listwami) ma swój surowy urok. Wygląda staro, trochę dziko i idealnie komponuje się z podróżniczym stylem, w jakim mebluję swój nowy kącik. I przy okazji z równie urokliwą i starą podłogą!

Wyrwanie szuflady, pozbawienie jej gwoździ (przy pomocy specjalnej końcówki młotka) i kilku desek nie było trudne. Skoro taka niezdara jak ja dała sobie radę, to pewnie większość z Was też by dała. Ale i tak nie róbcie tego w domu! Być może jestem po prostu urodzona pod szczęśliwą gwiazdą, skoro pomimo uporczywego szukania kłopotów nadal chodzę po tym świecie :). Dodam tylko, że walenie młotkiem w szufladę i siedzenie na podłodze po turecku dało mi duże poczucie szczęścia :). Aha! Oczywiście wszystko przedtem dokładnie umyłam!

Wbicie gwoździ do ściany także nie było trudne. Znalazłam sobie kombinerki (chyba tak to się nazywa), które przytrzymały gwoździe z dala od moich palców. Zanim znalazłam odpowiedni sprzęt, próbowałam też poradzić sobie cążkami do paznokci i też tragedii nie było.

Tablica wisi na ścianie na kilku gwoździach, które sama wbiłam. Nie używałam poziomicy ale całość wygląda dość równo.

Jeszcze trochę o dekoracjach…

Pocztówki, które przywiesiłam na tablicy pochodzą ze strony . Jest to organizacja, dzięki której ludzie z całego świata mogą wymieniać się kartkami. Każdy otrzymuje dokładnie tyle kartek ile wysłał, a miejsca z których i do których kartki wędrują są generowane losowo. Dzięki temu każda z moich pocztówek jest adresowana bezpośrednio do mnie i zawiera kilka miłych słów oraz pozdrowienia w języku danego kraju (ponieważ poprosiłam o to na moim profilu). Dodatkowo przywiesiłam tu mapkę Nowej Zelandii w pastelowych kolorach. Wyrwałam ją dawno temu z magazynu National Geographic Traveler, w czasach gdy miałam przyjemność mieć tam staż. W końcu po dwóch latach udało mi się ją powiesić na widoku! Na tablicy wiszą także zdjęcia, które wywołała dla mnie i dołączyła do ręcznie pisanego listu. Dziękuję, Ruda! :*

Powyżej możecie zobaczyć, jak aktualnie powstają notki na bloga. Aktualnie mój osobisty laptop jest zepsuty, dlatego teksty piszę ręcznie i przepisuję w kawiarenkach internetowych. Dla mnie to rozwiązanie idealne, bo podczas pisania nic nie rozprasza, a spacer do kawiarenki na Plac Konstytucji jest miłą częścią dnia. Serdecznie pozdrawiam Panów, którzy grają przy mnie w WoW’a 🙂

Powinnam zmienić ten sznurek, na którym wisi lampion.

Jak to wszystko o czym mówiłam ma się do rysowania? Bardzo! Nie raz (i nie dwa), wspominałam, że nasz nastrój w trakcie pracy jest równie ważny co umiejętności techniczne. Gdy nasze miejsce pracy jest źle zorganizowane (lub po prostu z jakiegoś powodu nam nie odpowiada), stworzenie dobrego rysunku jest bardzo trudne. Od kiedy pracują przy biurku dopasowanym do siebie, mam więcej motywacji i potrafię siedzieć nad każdą pracą bardzo długo. Kolory pocztówek i zdjęć dają dużo radości, mapa Nowej Zelandii sprawia, że jestem rozmarzona, a karteczki z przypomnieniami zgrabnie organizują mój plan dnia.

I to chyba wszystko, co miałam (dziś) na ten temat do powiedzienia.

Zazwyczaj wpisy typu „Zrób to Sam” zachęcają do powtórzenia wszystkich pomysłów samodzielnie ale ja wyjątkowo powiem: „Nie róbcie tego w domu (poza domem także)!”. Zamiast „DIY” powinno być: „Szkoła przetrwania według Elfa”, bo bliżej temu do sztuki survivalu niż poradników.

Mam jeszcze w planach wycięcie sobie z drewna ładnego napisu „ELFIK” (i pomalowaniu go na kolor „baby blue”) ale niestety zostawiony przez lokatora brzeszczot jest zardzewiały i stępiony. Chciałabym także zrobić sobie pojemnik na pranie (stelaż z drewna i worek uszyty z prześcieradła) ale to już temat kompletnie nie związany z rysunkiem, więc na tym poprzestanę. Życzcie mi tylko nie zrobienia sobie krzywdy :). Jestem dopiero na etapie urządzania swojego kąta do pracy (i swojego mieszkania w ogóle). Pokażę je w całości, gdy wszystko będzie gotowe. Jeżeli macie dla mnie jakieś inspiracje (gadżety na biurko, pomysły na DIY itp.), to piszcie w komentarzach! Podpowiem tylko, że wybrałam sobie podróże jako motyw przewodni mojego otoczenia :).

Inne elfie pomysły:


Nawiasem mówiąc…

Moje nowe mieszkanie to okazja do wielu wpisów, które można roboczo nazwać „artysta i jego otoczenie”. Moim zdaniem teksty o organizacji biurka, meblach dla fanów rysunku i dekoracji przestrzeni mogłyby być interesujące ale ciekawi mnie, co Wy sądzicie na ten temat. Czytalibyście takie coś? Proszę o szczere opinie! 😀