Postanowiłam, że na blogu co miesiąc będę wybierać dla Was poradnik rysunkowy do zrecenzowania, żeby w końcu znaleźć ten idealny. Na maj znalazłam publikację „Lekcje Rysowania i Malowania Fantasy: Grafika komputerowa” Finlay’a Cowana. Poprzednia publikacja z serii „Lekcje rysowania i Malowania” () przypadła mi do gustu, więc po tą sięgnęłam bez wahania, gdy tylko zobaczyłam ją na półce. Sprawdźmy, czy można z niej nauczyć się rysunku albo czy nadaje się na prezent dla fana fantastyki.

ps. Teoretycznie jest to poradnik opowiadający o rysowaniu fantasy pod kątem grafiki komputerowej, ale w praktyce może się nim posłużyć także aspirujący rysownik.

Pierwsze wrażenia…

… są bardzo pozytywne. Wita nas wyrazista okładka z pasującym do tematu rysunkiem i doskonale dobraną czcionką (co nie zdarza się zbyt często). W środku możemy obejrzeć dużo rysunków i zdjęć, które są ilustracjami do poszczególnych lekcji. Publikacja zawiera OGROMNĄ liczbę przykładowych prac i choć nie zawsze są one powalające, bardzo doceniam wkład włożony w ich dobór i opisanie. Ilustracje są dobrane naprawdę ciekawie – znajdziemy tu np. obraz z broszury do płyty Led Zeppelin czy rysunek do filmu animowanego „Wodnikowe Wzgórze”. Na podstawie podpisów można wywnioskować, że samemu autorowi bardzo się one podobają i stanowią dla niego autentyczną inspirację.

Jak zbudowany jest ten poradnik?

Zaczyna się od rozbudowanego, bardzo zachęcającego wstępu, który pokazuje, jak bardzo zżyty z tematem jest autor. Później mamy rozdział o akcesoriach artysty – moim zdaniem oczywiście niepotrzebny, bo ja np. wiem, że do rysowania przyda mi się ołówek i gumka. Kolejne rozdziały to moje ulubione – o możliwościach, poszukiwaniu inspiracji i opracowywaniu pomysłów. Moim zdaniem to szalenie ważne tematy, które wiele podręczników pomija. Tym razem dostajemy wciągające wpisy, które wprowadzają nas w odpowiedni klimat.

Po tym doskonałym wstępie przechodzimy płynnie do praktyki – szkicowania postaci (od portretów, poprzez sylwetkę i ruch), stworzeń (od znanych zwierząt po wymyślne hybrydy) i miejsc (zarówno krajobrazów, jak i budowli). Autor nie zamyka się w opisywaniu wyłącznie technicznych aspektów (np. dobierania właściwych proporcji) – wspomina także o tym, jak dany zabieg wpływa na klimat rysunku i pokazuje różne rozwiązania.

Cowan zdaje się myśleć o wszystkim – jeśli pisze o rysowaniu koni, wspomina o dobieraniu do nich pasujących zbroi, kiedy pisze o wnętrzach – dodaje wskazówki dotyczące poprawnego rysowania skomplikowanych wzorów na podłogach.

Większość lekcji zawiera propozycje ćwiczeń (nazwane „a teraz ty”). Nie są to najbardziej wyszukane ćwiczenia i pewnie ich wykonanie niewiele wniesie do umiejętności początkującego rysownika. Jest to jednak ugrzeczniona wersja zdania: „Jak chcesz się nauczyć rysować, to bierz ołówek i rysuj!”, dlatego ich obecność mi się podoba.

I jeszcze o treści…

Przede wszystkim ten poradnik to studium nie tylko samej czynności rysowania tylko całej otoczki z tym związanej. Jest mowa o byciu artystą i fanem fantastyki, o przemyśle związanym z fantasy (film, muzyka, książki), „losach artysty” i sposobach patrzenia na świat. Najbardziej jednak podoba mi się stałe nawoływanie do działania – zachęcenie do wyjścia z domu i obserwowania ludzi, do kolekcjonowania inspiracji czy otaczania się pięknymi przedmiotami. Cowan nie udaje, że rysowanie jest łatwe. Śmiało dodaje, że przy rysowaniu smoczych łusek trzeba się napracować, a szkicowanie skomplikowanego wzoru na rozległej posadzce doprowadza do szaleństwa. Nie zapomina też o tym, że rysunek to nie tylko technika ale też emocje i uczucia. Opisując przykładowe ilustracje wnikliwie wyjaśnia, dlaczego wywołują one u widza konkretne wrażenie. Idealnie!

Gdyby miała opisać ten poradnik jednym zdaniem brzmiało by ono tak: „Bycie rysownikiem fantasy to szalenie fajny styl życia i zajęcie, więc rusz się i rysuj!”

Czy kupiłabym sobie taką książkę?

Jako dziecko lat 90tych wciąż mam w sobie uwielbienie do kolekcjonowania. I przyznaję, że z przyjemnością kupiłabym sobie całą kolekcję książek z cyklu „Lekcje Rysowania i Malowania” i postawiła dumnie na półce. Powstrzymuje mnie jedynie to, że są dostępne w pobliskich bibliotekach, a ja walczę ze zbieractwem. Książkę poleciłabym na prezent ale tylko w towarzystwie innych książek z tej serii, bo – choć jest ona bardzo wartościowa pod kątem treści – jej niewielka liczba stron wygląda dość skromnie.

Jakie poradniki dla rysowników polecacie lub jakie chcielibyście zobaczyć na moim blogu? Która ze zrecenzowanych dotąd podoba Wam się najbardziej? Jakie macie już w domu, a jakie chcecie kupić? Zachęcam do dzielenia się wrażeniami w komentarzach, bo jeden samotny elf (ja) nie jest w stanie ogarnąć całej branży 🙂