Jest wiele akcesoriów do rysowania, które połączone wypadają bardzo dobrze. Jednym takich połączeń jest zgrabny duet, jaki tworzą promarkery i kredki. W tej notce opowiem jak wydobyć z niego to co najlepsze, a tutorial odbędzie się na przykładzie wyjątkowego portretu Benedicta Cumberbatcha w roli Sherlocka Holmesa. Zobaczmy, jak stworzyć klasykę w nowoczesny sposób i nieźle się przy tym bawić!

Już od dłuższego czasu bawię się promarkerami i choć jestem oczarowana ich właściwościami, jakoś trudno mi zakochać się w nich. Postanowiłam połączyć je z ukochanymi kredkami, by wzmocnić wyrazistość rysunku i znacznie przyspieszyć pracę. Już dawno tak dobrze się nie bawiłam w trakcie tworzenia!

Nim przejdziemy dalej wspomnę jeszcze o temacie…

Od kilku miesięcy jestem absolutnie #Sherlocked. Moja obsesja pogłębiła się, gdy jakiś czas temu odwiedziłam Londyn. (Koniecznie zobaczcie , jak zwiedzałam 221B oraz Peron 9 i 3/4!) Premiera czwartego sezonu serialu stanowiła doskonała okazję, by spróbować narysować kilka postaci… Zaczęłam od , ponieważ trafiłam na jej piękne zdjęcie. Po opublikowaniu portretu na Instagramie zostałam zasypana prośbami o narysowanie także tytułowego Sherlocka. Your wish is my command! Holmes jest idealny, by przedstawić go w omawianej dziś technice. Postać oryginalna pochodzi z XIX wieku, co wprowadza – podobnie jak kredki – ducha ponadczasowości. Twórcy serialu przenieśli go w nowoczesny świat technologicznych gadżetów, który w tym wypadku reprezentują promarkery. Uwielbiam w ten sposób planować swoje rysunki.

Zacznijmy pracę od szkicu!

Szkicowanie czegoś, co mamy przed oczami – na zdjęciu lub na żywo – zawsze przebiega w podobny sposób. Praca polega (między innymi) na odwzorowaniu proporcji i perspektywy tak, by oddać dobrze kształt. Sprawa wydaje się szczególnie skomplikowana podczas portretowania, ponieważ przesunięcie kreski o milimetr jest w stanie sprawić, że ucieknie nam całe podobieństwo. Na szczęście są osoby, które rysuje się dużo łatwiej niż inne. Są to ludzie o charakterystycznych rysach twarzy. Benedict Cumberbatch niewątpliwie do nich należy. Ma bardzo pociągła twarz i “policzki tak ostre, że można skaleczyć się uderzając je”. Dorzućmy do tego wyrazisty nos i usta, a uzyskamy człowieka, którego nawet na rysunku nie sposób pomylić z nikim innym.

Podstawową proporcję wymierzyłam porównując wysokość twarzy Sherlocka z jej szerokością. To chyba najbardziej podłużna głowa, jaką w życiu rysowałam! Korzystając z dorysowywałam wciąż nowe elementy, a potem odłożyłam rysunek na pół godziny, żeby wrócić do niego świeżym okiem. Po tym czasie wychwyciłam mnóstwo (!) błędów, dlatego śmiało wymazałam wiele kresek i zastąpiłam je nowymi. Markerów raczej nie powinno się łączyć z ołówkiem i zwykle stosuje się wodoodporny liner, jednak tym razem zależało mi na łagodnym, dość realistycznym efekcie. Z tego powodu na końcu bardzo starannie wymazałam wszystkie zbędne linie i złagodziłam także podstawowy szkic.

Więcej o wykonywaniu szkicu znajdziecie , i .

Czas na promarkery!

Jak wspominałam , promarkery to dość droga zabawa. Ich użycie nie jest niezbędne, jednak posiadają kilka ważnych zalet:

Za ich pomocą można szybko wykonać podkład pod kredki, dzięki czemu kolorowanie trwa dużo krócej.

Dopiero po ich użyciu nałożenie białego żelopisu daje niesamowity, przykuwający wzrok efekt.

Promarkery (użyte odpowiednio!) przepięknie się blendują, co sprawia, że jesteśmy w stanie uzyskać niesamowicie gładkie przejścia kolorów.

Powyżej: Detale wykonane białym żelopisem na warstwie promarkerów. Tutorial do tego rysunku znajduje się .

Zalety promarkerów sprawiają, że stanowią one idealny podkład do kredek. Sądzę, że taki podkład można wykonać zarówno w sposób bardziej niedbały jak i dokładny. Wszystko zależy od tego, jakie wrażenie chcecie uzyskać swoim rysunkiem. Ja zdecydowałam, że tym razem będę nakładać markery dość “artystycznie” i szybko. Stąd to chaotyczne tło na poniższym zdjęciu:

Jak wspominałam, promarkery to dość droga zabawa. Oznacza to, że nie posiadam wszystkich odcieni, jakie przydałyby się do wykonania portretu Sherlocka. Nieszczególnie mnie to martwiło, ponieważ dla odmiany jestem posiadaczką 120 kolorów kredek Polychromos, które bardzo dokładnie są w stanie pokryć warstwę markerów i poprawić niedociągnięcia pod kątem odcienia. Naturalnie sprawdziłam to sobie wcześniej na osobnej kartce. Być może pomoże Wam, jeśli wymienię dokładne kolory promarkerów, jakimi się posłużyłam tym razem:
– Winsor & Newton Putty O618

– Winsor & Newton Almond O818

– Winsor & Newton Sandstone O928

– Winsor & Newton Olive Green Y724

– Winsor & Newton Warm Grey 4 WG4

– Winsor & Newton Grey Green G917

– Letraset Tan O528

– Letraset Cool Grey 1 CG1

– Letraset Cool Grey 2 CG2

– Letraset Black XB

– Letraset Umber O615

– Letraset Khaki Y616

Wszystkie wymienione powyżej odcienie uważam za trafione i bardzo przydatne. Ich zakupu nie żałuję, ponieważ wykorzystuję je niemal w każdym obrazku. znajdziecie także listę tych kolorów, które z różnych powodów u mnie się nie sprawdziły. Uprzedzając pytania, oba rodzaje (Letraset oraz Winsor & Newton) działają identycznie i dobrze się ze sobą łączą. W sklepie, w którym się zaopatruję (Storm w Warszawie na Mazowieckiej) ich cena jest taka sama – 10,90 za sztukę. Nie mam jednak pewności, czy oznaczenia kolorów są takie same w przypadku markerów obu firm.

Wydaje mi się, że rysowanie promarkerami, kiedy mamy świadomośc, że to tylko podkład pod kredki, jest dużo łatwiejsze i przyjemniejsze. Brak stresu o efekt końcowy sprawia, że dużo śmielej nakładam kolejne warstwy koloru. W przypadku portretu Sherlocka nie starałam się na siłę uzyskać miękkiego, rozblendowanego przejścia kolorów, ponieważ uważam, że jego urok tkwi w ostrych, wyrazistych rysach twarzy. Aby podkreślić fakturę skóry, mniejszą końcówką markera nałożyłam sporo kropek na twarzy. Uważam, że wygląda to realistycznie i ładniej, jednak wiem, że są osoby, którym moja nadgorliwość w rysowaniu niedoskonałości skóry się nie do końca podoba :).

Wreszcie kredki!

Nieco wyżej rozpływałam się nad zaletami promarkerów. Jednak to klasyczne kredki są moją ulubioną (po ołówkach) techniką. A to dlatego, że:

Pozwalają na narysowanie niesamowicie drobnych szczegółów.

Błędy można wymazać.

Kredki połączone z blenderem także dają niesamowitą gładkość.

Nie ma nic przyjemniejszego niż zapach drewna i dźwięk rysika sunącego po kartce.

Ostatnio mój ukochany komplet leżał nieużywany, ponieważ nie spakowałam go na Teneryfę, gdzie . Jednocześnie testowałam dla Was różne tańsze opcje, np. . Kiedy po długim czasie znowu chwyciłam w dłonie Polychromosy, zakochałam się. Nie mogłam uwierzyć, że rzecz tak dobrej jakości po prostu jest w moim posiadaniu, a ja nie raczę z niej korzystać. Dzięki odnowieniu w sobie miłości do tego Bentleya wśród kredek, rysowanie było znacznie przyjemniejsze.

Kredki były w stanie dokładnie pokryć powierzchnię zamalowaną promarkerami, dlatego mogłam zmienić odcienie, które mi nie odpowiadały, a także domalować drobne szczegóły, jak jasno oświetlone włoski na brwiach. Papier przyjmował kredki zupełnie tak, jakby wcale nie był pokryty czymkolwiek. Różnica polegała na tym, że promarkery dokładniej pokryły kartkę, wręcz “zalały ją”. Dzięki temu każda kreska namalowana kredką była bardziej wyrazista, a całość zyskała niepowtarzalny kontrast. Dopieszczanie każdego detalu sprawiało niepoprawną przyjemność!

Choć początkowo chciałam stworzyć coś nowoczesnego, zdecydowałam się wykończyć obrazek w starym, malarskim stylu. Zdanie zmieniłam po najnowszym (czyli ostatnim) odcinku “Sherlocka”, który… śmiertelnie mnie wynudził. Chyba zabrakło mi w nim ducha oryginalnej wersji tej opowieści, która była najbardziej wyraźna w pierwszych dwóch sezonach. Mam wrażenie, że ostatnio zrobiło się za bardzo sensacyjnie i “Hollywoodzko”, dlatego na przekór postanowiłam przemycić do mojego rysunku trochę klimatu XIX wieku. Czy mi się udało, oceńcie sami. Być może popłynęłam trochę za bardzo i uciekło mi szaleństwo, które tak lubię, ale generalnie jestem zadowolona z tego, że mój aktualny nastrój przelał się na papier. (Papier popAquarell 250g, jeśli kto ciekaw).

Jeżeli chcecie zobaczyć, jak wypadają Polychromos bez wsparcia promarkerów, zachęcam do obejrzenia . Polecam dla porównania!

To wszystko na dziś! Mam nadzieję, że po tak długiej przerwie na blogu, wpis Was usatysfakcjonował. Koniecznie dajcie znać, kogo Waszym zdaniem powinnam narysować teraz i jaka technika do niego pasuje. Zajrzyjcie też do materiałów dodatkowych, które linkuję poniżej.