Dziś pierwszy wpis z wykładów! Mimo że ostatnio miałam sporo zajęć (praca, studia, blog, granie w Test Drive Unlimited 2), czuję, że sobie poradziłam. Powoli zaczynam łapać właściwy rytm. Na razie męczy mnie małe przeziębienie ale jak tylko wydobrzeję, wskoczę na jeszcze wyższe obroty!

Ostatnio w pracy miałam pod ręką różowy zakreślacz. W ten sposób powstała <”Różowa przerwa na kawę”>. Dziś „coffe break” w odcieniu elfickiej zieleni. Właściwie tym razem to nie przerwa i nie na kawę, ponieważ tworzyłam na szkoleniu BHP i wykładach, ale bardzo spodobała mi się ta nazwa. To dobre podsumowanie rysunków robionych na szybko w trakcie innych zajęć. Mam nadzieję, że podchwycicie pomysł na takie obrazki. W końcu artystami jesteśmy na pełny etat 🙂

Bardzo często, gdy wybieram się na zajęcia, wyrywam z gazet ciekawe zdjęcia, które mogę przerysować. Tym razem wybrałam sobie zdjęcie aktorki Kingi Preis, którą uwielbiam. W tej konkretnej fotografii spodobała mi się zielona kolorystyka i – tradycyjnie – piękne piegi. Wycinek czekał w moim zeszycie na jedną z leniwych przerw na kawę… Życie zweryfikowało moje postanowienia i z powodu braku czasu obrazek zaczęłam rysować dopiero na wykładach z zarządzania. Kartka w kratkę podkreśla moje zabieganie 🙂

Tym razem postanowiłam potrenować współpracę ręki i oka, dlatego rysowałam bez linii pomocniczych. Zaczęłam od lewego oka aktorki i stopniowo zwiększałam obszar pracy. Proporcje odwzorowywałam „na oko”. Pominęłam także etap kompozycji i planowania. Po prostu w pewnym momencie kształty oczodołu skojarzyły mi się z… rybką, więc postanowiłam dokończyć obrazek w stylu surrealistycznym.

Zaczęłam właśnie od oka, ponieważ to mój ulubiony element twarzy. Bardzo często rysuję oczy z pamięci i wyrobiłam sobie pewien schemat. Dlatego też, by w ten schemat nie wpaść, starałam się dokładnie odwzorować kształt tęczówki, powieki i zmarszczek. Zdjęcie Kingi Preis miało być tylko wskazówką ale mimo to uznałam, że warto potrenować odwzorowywanie podobieństwa.

Już na tym etapie oko przypomina rybkę!

Od początku starałam się wprowadzać kolor do rysunku. W ruch poszło wszystko to, co może znaleźć się w piórniku – cienkopisy i zakreślacz.

Ale wróćmy na chwilę do narzędzia, którym wykonałam większą część rysunku – długopisu.

Jaki jest sekret cieniowania długopisem na gładko?

Po pierwsze warto upewnić się, że wybrany model nie plami. Zdarzają się egzemplarze, które lubią uwalniać atrament w niekontrolowany sposób – takie odrzucamy.

Sekretem perfekcyjnych fotoreali wykonanych długopisem, które czasem udostępniam na jest… format papieru. Takie obrazki są zwykle bardzo duże, więc muszą być fotografowane z pewnego oddalenia, by zmieściły się w całości w kadrze. Oznacza to, że pewne szczegóły będą wyglądać na idealnie gładkie, mimo że z bliska są chropowate.

Przed cieniowaniem „na czysto” warto poćwiczyć sobie różne efekty na osobnej kartce. Ja lubię rysować kwadraty i kreskować je tak, by każdy z nich miał inny odcień. Zaczynam od takich idealnie czarnych (lub granatowych) i stopniowo przechodzę do coraz jaśniejszych, starając się zachować efekt gładkości.

Warto kreskować powierzchnię pod różnymi kątami, by wszystko wyglądało jeszcze gładziej. Pomocne okazuje się obracanie kartki.

Podczas cieniowania na gładko długopisem – podobnie jak przy stosowaniu ołówków – kluczem są warstwy. Każda warstwa powinna być jak najdelikatniejsza. Mi udaje się ja uzyskać poprzez przyciskanie czubka do kartki tylko minimalnie. Można powiedzieć, że prawie nie dotykam kuleczką powierzchni papieru.

Powyższe wskazówki zastosowałam do kontynuowania pracy nad skórą twarzy. Początkowo celowo rysowałam ją jaśniejszą niż jest na zdjęciu, by w razie czego móc coś jeszcze poprawić.

Wykłady wyzwoliły we mnie kreatywność. Postanowiłam pobawić się w mój ulubiony surrealizm i dorysowałam kolejne oko – tym razem w „niewłaściwym” ustawieniu. Dodatkowo zrównoważyłam obrazek szybką dozą zielonego.

Komentarz siedzącego obok kolegi: „A… to drugie oko to nie jest w złym miejscu?” 🙂

Zdecydowałam, że twarz p. Kingi będzie przechodziła płynnie w dno oceanu. Surrealistyczne dno oceanu, w którym pływają rybki-oczki. Nowi czytelnicy muszą poszukać na stronie czym są oczki 🙂 Najważniejsze na tym etapie było pozbycie się hamulców. Ryby które są oczami? Proszę bardzo! Twarz, która jest wodą? Czemu nie!

Po jakimś czasie uznałam, że warto ożywić trochę kolorystykę i dodałam kilka plamek w kolorze żółtym i czarnym. Są prawie niewidoczne ale robią sporą różnicę. Dzięki nim praca jest przyjemniejsza w odbiorze, bo ma więcej odcieni.

Powierzchnia, którą uzyskałam wyszła dość gładka ale w trakcie rysowania odkryłam jak przyjemnie jest kreskować. Ostatecznie rysunek pełen jest „niespokojnych”, krzyżujących się kreseczek.

Na sam koniec zdecydowałam, że wykończę obrazek jasnoniebieskim cienkopisem. Ten kolor bardzo ożywił pracę ale nie zdominował zielonego. I gotowe!

Zazwyczaj na kolejnych wykładach uzupełniam takie obrazki o nowe elementy. Tu prawdopodobnie domalowałabym coś w stylu obrazów , którego uwielbiam, ale ostatnio mam naprawdę mało czasu i zdecydowałam, że lepiej rozpocząć nowy projekt do nowej notki. 🙂

Rysunków wykładowych nie traktuję serio. Często sa to po prostu szkice koncepcyjne, które służą do wymyslania ciekawych tematów i trenowania wyobraźni. I tak też Wy je interpretujcie 🙂

A tak nawiasem…

Konkurs <”To, co najlepsze...”> został przedłużony do 7.10, ze względu na liczne prośby. Do tego dnia (czyli do jutra do północy) czekam na prace nadesłane mailowo i pocztą tradycyjną. Po tym terminie musicie poczekać jeszcze kilka dni, ponieważ oprócz ogłoszenia wyniku w notce pojawi się ocena prac oraz kilka fajnych dygresji na temat rysunku. Ostatnio pojawia się sporo nowych blogów artystycznych (cieszę się! Rośniemy w siłę!) i to motywuje mnie do stałego podnoszenia poprzeczki i urozmaicania tekstów. Cieszę się, że wciąż jestem krok do przodu i udaje mi się inspirować kolejnych rysowników! 😀
Założyłam . Na razie nie będę na nim nic publikować, ponieważ obmyślam dopiero, jak to zorganizować, by wszystko było czytelne i spójne. Mimo to proszę o „lajkowanie”. Przyda mi się 🙂
Nie musicie martwić się o to, że będę odtąd wrzucała tylko wykładowe śmieci. Mam już zredagowane kilka najbliższych notek a z jednej jestem szczególnie zadowolona. 🙂
Ostatnio piszę sporo notek, o które byłam proszona w komentarzach (mimo, że w deklaruję, że zdarza się to rzadko). Bardzo interesuje mnie, które z tekstów podobają Wam się najbardziej, dlatego byłoby mi wygodnie, gdybyście „lajkowali” ulubione notki. Można to zrobić lub bezpośrednio pod wpisem. Z góry dziękuję 😀