Zbliża się wrzesień a ja zazdroszczę uczniom. Niekoniecznie wstawania o godzinie 6 rano (na studiach budzę sie o 10.00 po to, by stwierdzić, że na wykład pójdę jednak za tydzień). Zazdroszczę biegania po sklepach i poszukiwania nowych akcesoriów do szkoły. Piórniki, kredki, pisaki, brokatowe długopisy… Wbrew obiegowej opinii, w szkole można się czegoś nauczyć. Nie mam jednak na myśli wiedzy z podręczników. Podczas dłużących się lekcji można się rozluźnić bazgrając coś na marginesach. A bazgranie jest doskonałym rysunkowym ćwiczeniem! Prace wykonane na wykładach lub w szkole są zazwyczaj wykonane długopisem. Nie można więc poprawiać ich poprzez wymazywanie. Jedyną metodą korekty jest nakładanie kolejnych warstw. I właśnie te warstwy są kluczem do sukcesu. Dzięki nim praca jest bardzo wyrazista i dopracowana. U mnie zdarzało się, że jeden rysunek powstawał w trakcie kilku wykładów. Jeden wykład trwa 1,5 h. Daje to kilka godzin pracy nad jednym, zazwyczaj małym fragmentem kartki!

W zamieściłam link do filmiku, na którym pewna kobieta maluje obrazek w sepii. Zwróćcie szczególną uwagę na to, jak wyglądają pierwsze kreski, jakie stawia artystka. Są… brzydkie. Mija sporo czasu zanim zaczynają przypominać kompletny obraz. To jest właśnie klucz (jeden z kluczy) do uzyskania świetnego rysunku. Bazgranie! Albo lepiej: przyjemne bazgranie. Gdy ręka uwalnia się od krytycznych uwag rozsądku („Przestań natychmiast! To jest brzydkie!”), zaczynają się tworzyć niezwykłe, wyraziste prace.

Przyjrzyjcie się swoim „bazgrołom”. Co przedstawiają? Ja pewnego dnia zorientowałam się, że w kółko rysuję na lekcjach oczy. Oczy o różnych kształtach, przypominające czasem roślinki. I te właśnie oczy wyewoluowały z czasem w „oczkologię”. By zobaczyć więcej obrazków z tej serii zapraszam do .

Akcesoria

Jak osłodzić sobie powrót do szkoły? Oczywiście fajnymi akcesoriami! Dla mnie wybieranie zeszytów, piórników i długopisów było wspaniałym doświadczeniem i pozwalało mi łagodnie przygotować się do roku szkolnego.

Zacznijmy od piórników. W podstawówce chyba wszyscy z mojego rocznika mieli kolorowe piórniki z przegródkami, które zawierały kolorystycznie poukładane kredki, długopisy i inne akcesoria. Pamiętam, że spędzałam długie godziny w hipermarkecie by wybrać ten idealny, który nie tylko zawierał wszystko, co trzeba ale też ładnie wyglądał. W czasach mojej podstawówki mieliśmy w klasie zwyczaj podpisywania się na piórnikach. Do dziś mam saszetki podpisane przez kolegów. Dziś preferuję piórniki, do których można wszystko szybko wrzucić, gdy zajęcia się kończą. Mam już 22 lata i zaczynam studia magisterskie. Mimo to noszę ze sobą na wykłady różne kolory długopisów; zazwyczaj czarny, niebieski, zielony i czerwony, czasem także superkolorowy zestaw (notka o kolorowych długopisach ). Oprócz tego przydają się kolorowe zakreślacze (oto co można ciekawego z nimi zrobić ). Ich kolory można ze sobą mieszać tworząc nowe odcienie. W sklepach widziałam także zakreślacze w nietypowych (jak na zakreślacze) kolorach: fioletowym, malinowym, czerwonym. Nadają się nie tylko do zaznaczania najważniejszych informacji ale też do tworzenia lub poprawiania rysunków. Chyba się na takie skuszę…

taniec smoków

To przykład obrazka, który wykonałam na zajęciach. Zaczęłam od szkicu ołówkiem, który potem uzupełniłam o kontury zrobione cienkopisem. Na kolejnym wykładzie dorysowałam kolorowym długopisem mocne cienie. Całość poprawiłam jeszcze zakreślaczami, intensywnie mieszając kolory. Na końcu dodałam ramkę i góry w tle.

Co do pisania? Długopis oczywiście ale polecam takie, z wkładem o ładnym kolorze. Dlaczego by nie pisać tuszem ciemnofioletowym lub ciemnozielonym? Ja mam pewien system, jeśli chodzi o notatki. Pewnie nie każdemu przypadnie on do gustu ale zapewniam, że jest bardzo skuteczny. Otóż na wykładach notuję wszystko szybko i niedbale a między tekstem maluję dużo obrazków (niekoniecznie związanych z tematem zajęć 🙂 ). Gdy zbliża się sesja zabieram się za przepisywanie tych notatek na czysto bardzo ładnym charakterem pisma. Najważniejsze informacje podkreślam, domalowuję śliczne ramki czy rysunki poglądowe. Tworzenie takich notatek trwa dość długo ale dzięki przepisywaniu dużo łatwiej zapamiętuję wszystkie informacje. Testowałam ten system trzy lata i wiem, że w moim przypadku zadziałał idealnie. W kwestii pisania jeszcze jedna sprawa…

Otóż, jak już wspominałam na , nie potrafię trzymać długopisu. Jak się okazało, wiele z Was także! Przeciętny człowiek chwyta go w trzy palce (opiera na jednym z nich i podtrzymuje dwoma). Ja z jakiegoś nieznanego mi powodu zawsze chwytałam artykuły do pisania w cztery palce. I strasznie cierpiałam… Bo na „dodatkowym” palcu (czyli serdecznym) zawsze po długim pisaniu tworzył mi się bolesny bąbel. W paczce od firmy Stabilo (ślicznie dziękuję!), o której już kiedyś wspominałam znalazło się także specjalne pióro do nauki pisania. A ja oczywiście nie potrafię go prawidłowo trzymać, bo jest dopasowane do osób, które piszą normalnie. Wygląda na to, że zaczynam naukę pisania od nowa i wracam do podstawówki…

Paczka od Stabilo zawierała także cienkopisy. 30 kolorów! Oczywiście pierwsza reakcja najbliższych była do przewidzenia: „Weź je wystaw na Allegro”. Ani mi się śni! Nawet przez myśl mi nie przeszło coś w stylu „Tak właściwie to na co mi tyle kolorów?”. Szkoda, że nie miałam ich, gdy byłam w szkole. Za czasów mojej podstawówki od ilości posiadanych kolorów zależała pozycja w klasowej społeczności. A teraz? Wyobraźcie sobie miny moich kolegów z uczelni, gdy zabiorę pisaczki na wykład 🙂

A tutaj jeszcze ciekawy długopis, który nie raz i nie dwa uratował mi życie na sprawdzianach z chemii… 🙂

Wróćmy jednak na ziemię i zajmijmy się zeszytami. Na studiach niezbędne są takie, które posiadają kołowroty, ponieważ są wygodne i mieszczą się nawet na małych ławeczkach. Warto wybrać tańszy egzemplarz i ozdobić go po swojemu, przyklejając wywołane zdjęcia lub robiąc własną okładkę (zobaczcie ). Całkiem przyjazne dla uczniów są też zeszyty Memobook (notka ), w których zamiast kratek czy linii są… kropki. Ja używam ich do projektowania komiksów z Małym Elfem ale koleżanka stwierdziła, że nadają się także do pisania. Mają jednak pewien minus – brak kołowrotka.

Uwielbiam malować paznokcie, mimo że zazwyczaj są w fatalnym stanie.

Fajny zeszyt można wykonać tanim kosztem samodzielnie. Dostałam kiedyś darmowy zeszyt reklamowy z wielkim logiem uczelni, do której kandydowałam. Na miękkiej okładce przymocowałam zszywaczem czysta kartkę z bloku rysunkowego i przez kilka wykładów rysowałam na niej mnie i moje najbliższe koleżanki z uczelni. Oto efekt:

Czego nie polecam? Jest wiele rzeczy, które – choć kolorowe i piękne – są dość niepraktyczne. Należą do nich m.in. kolorowe, pachnące gumki do mazania (np. w kształcie truskawek), które nie dość, że nie są w stanie wymazać ołówka to jeszcze szybko tracą ładny wygląd. Odradzam także wszelkie kolorowe ołóweczki z księżniczkami czy samochodami. Linie, które można nimi namalować są blade a rysowanie nie sprawia przyjemności. Zamiast tego polecam np. ołówki dopasowane kształtem do dłoni. Moim najnowszym ulubieńcem jest ołówek Easy Graph, który dostałam od Stabilo. Bardzo fajnie leży w dłoni, ponieważ ma dostosowane do palców wypustki i jest nieco większy od tradycyjnych ołówków. Dodatkowo, kreski nim rysowane są nieco ciemniejsze od tych robionych tradycyjnym HB.Ja ostatnio używam go do wykonywania szkicu do realistycznych rysunków. Zobaczcie to na przykładzie obrazka z notki .

W poprzedniej notce kilku osobom spodobał się mój ukochany segregator z koniem, w którym trzymam swoje rysunki. Mam jeszcze jeden, który bardzo lubię. Trzymam w nim swoje notatki ze studiów.

Ozdabianie okładek i marginesów

Na początku każdego roku szkolnego szkolną twórczość zaczynałam od projektowania okładki. Do czasów dzisiejszych zachowały się zdjęcia mojej okładki zeszytów do biologii (czaszka i kościotrup odrysowane z podręcznika) i religii. Integralna częścią projektu jest oczywiście tytuł. Przyznajcie się, ilu z Was zaczynało kaligraficznym pismem stawiać pierwsze litery, by potem przekonać się, że napis jednak się nie mieści? 🙂 Problem można łatwo rozwiązać – wystarczy przeliczyć litery i podzielić przeznaczoną przestrzeń tak, by wpasować w nią tekst. Sprawa jest ułatwiona, gdy zeszyt jest w kratkę. Co proponujecie na okładki poszczególnych przedmiotów?

Chętnie zobaczę na Wasze projekty 🙂

liceum

Moje zeszyty z liceum.

Marginesy zazwyczaj są wykorzystywane do rozpisania długopisu, który odmówił posłuszeństwa. Można je jednak wykorzystać znacznie ciekawiej… Moją inspiracją do zagospodarowania marginesów były m.in. pocztówki, które kupiłam na Wawelu. Do ich zrobiania wykorzystałam ołówek (szkic), markery (mieszałam je, by uzyskać różne kolory) i pióro z czarnym atramentem (poprawiłam nim kontury).Niestety nie zdążyłam zrobić zdjęcia przed wyjazdem. Bedzie niebawem 🙂

Galeria

Czyli „The best of… moja twórczość wykładowa” 🙂

Bardzo często tematem mojej twórczości wykładowej były smoki…

… I Mały Elf. Zazwyczaj szkicowałam go w pozie, w której jak się aktualnie znajdowałam – drzemiącą na wykładzie lub zadającą sobie filozoficzne pytanie „I co ja tutaj robię?”.

Socjologia kultury – bardzo ważny przedmiot 🙂

Oczki, oczki i jeszcze raz oczki. Dużo oczków. Wszędzie oczki…

Zamki i góry to kolejny temat, który często powtarzałam. Właśnie w górach były moje myśli, gdy słuchałam kolejnego wykładu z logiki. Notka o rysowaniu gór .

Panorama Mordoru 🙂

Nie wiem, dlaczego wciąż rysuję te domki na liściach.

To, co nieświadomie bazgracie sobie na lekcjach czy wykładach może z czasem przerodzić się w charakterystyczną dla Waszej twórczości tematykę. Czasem warto odłączyć dłoń od mózgu i pozwolić jej rysować samej. Nie karćcie się za to, że obrazki nie wychodzą takie jak trzeba, bo wtedy nici z zabawy.

Zobacz także

– notkę , w której pokazałam jak stworzyć obrazek na okładce zeszytu nieco inaczej

– wpis , gdzie pokazałam jak prosto ozdobić nieciekawy zeszyt

– fantastyczny zeszytu do matematyki > 🙂

o organizacji szkolnych rzeczy. I fajny pomysł na spersonalizowany segregator na notatki (od 5:24)

(i drugi ) autorstwa Michelle Phan, na którym w bardzo ładnej formie pokazuje jak pomalować się do szkoły. Oglądanie takich video bardzo poprawia nastrój przed zbliżającym się wrześniem.

Mam nadzieję, że wpis się podobał mimo, że nie zdążyłam upchnąć w nim tutorialu. To trochę dziwne ale wpis o szkole redagowałam siedząc pod drzewkiem kiwi w Czarnogórze. Sądzę jednak, że i tak wystarczająco długo zwlekałam z tym wpisem. Prawdopodobnie na powrzucam jeszcze kilka plenerków z wakacji, żeby nie zrujnować do reszty wakacyjnego klimatu.

Ps. Możecie linkować w komentarzach swoje szkolne dzieła i zdjęcia biurek. Macie porządek czy artystyczny nieład?