Postanowiłam wprowadzić nowy dział. To coś w stylu krok po kroku ale opisywane nie etapami a dniami. Często pytaliście mnie w mailach ile czasu zajmuje mi narysowanie jednego portretu a ja nie zawsze umiałam odpowiedzieć. Tym razem postanowiłam notować jak rysowanie rozkłada się z czasie. Myślę, że ten dział przybliży Wam trochę to, z czym borykam się podczas procesu twórczego. Przykładowo mój rysunek Billie’go Joe zaatakowało jedzenie a pisała kiedyś, że walczyła z muszką owocową, która siadła na portrecie Jareda Leto. Rysownicy nie mają łatwego życia 🙂
Wszystkie swoje spostrzeżenia zapisywałam w nieodłącznym zeszyciku ze ślimakiem na okładce. Czemu ten ślimak jest taki ważny? Bo bardzo się boję ślimaków (tak jak niektórzy pająków) mimo tego, że to bezpodstawne. Czy niektórzy z Was przypadkiem nie boją się rysowania? O tym do poczytania w notatkach na Facebooku.

11.II.’11 04:25

Już od dawna próbowałam zrobić portret Avril, ale jak dotąd nigdy nie udało mi się oddać podobieństwa. Jej usta były nie do odwzorowania. Zobaczymy jak mi pójdzie tym razem. Wybrałam właśnie to zdjęcie ze względu na to, że zawiera motywy z 'Alicji w Krainie Czarów’, filmu i książki, które mnie- miłośniczkę bajek i fantazji- oczarowały. Oprócz tego, wybrane prze zemnie zdjęcie ma bardzo dobrą wielkość i rozdzielczość, co bardzo ułatwia rysowanie.
W tym miejscu nasuwa mi się pewna uwaga. Na zdjęciu makijaż oczu i suknia maja podobny odcień i są najciemniejszymi elementami. Warto wziąć to pod uwag podczas rysowania. Już teraz współczuję sobie tego, że za jakiś czas będę cieniować tą ciemną suknię…
Nad szkicem spędziłam trzy godziny. Nie drukowałam zdjęcia, by nie obudzić śpiących w pokoju obok rodziców (przyjechałam na kilka dni do domu z Krakowa). Pomogłam sobie nakładając na zdjęcie linie pomocnicze w profesjonalnym programie graficznym MS Paint (do poczytania ) choć wiele rzeczy robiłam na oko, uznając, że po tylu latach rysowania jestem w stanie odwzorować coś bez pomocy. Nadal wydaje mi się, że wyszła niepodobna. Zanosi się na powtórkę z rozgrywki?
Po szkicu postanowiłam przykleić rysunek taśmą do sztywnej teczki, by się nie pogięła.
Warto tu też wspomnieć o kadrze. Obcięłam nieco zdjęcie, wybierając tym samym najciekawszą część.

20.II.’11 13:20
Wróciłam do Krakowa i postanowiłam zabrać się za cieniowanie. Załamana moim poprzednim rysunkiem, postanowiłam uparcie walczyć o estetykę pracy. Rozważam zakup fiksatywy.
Zaczęłam wypełnianie szkicu od lewego, górnego rogu. Do wykonania tła użyłam ołówków Progresso KOH-I-NOORa. O tym, że to są ołówki dowiedziałam się przy okazji pisania . Wcześniej byłam pewna, że to grafity w sztyftach. Sorry…
O tym jak wykonuje takie tło można poczytać .

W tym momencie zaczynam żałować, że rysuję na zwykłej kartce do drukarki. Bardzo staram się nie pogiąć rysunku ale nie wiem czy się uda mimo tego, że rysunek jest przyklejony do sztywnej teczki. Po drodze okazało się jeszcze, że moja podkładka nie jest idealnie gładka, więc podczas robienia tła powstała mi delikatna faktura, która w sumie nie psuje efektu. Cieniowanie robiłam kilkakrotnie i nałożyłam wiele warstw ale wszytko nie trwało zbyt długo. Jakieś 20-30 minut. Rozcierając miałam ruchy raczej okrężne i drobne, bo mniej więcej tak rozkładają się cienie na tle. Pomimo, że wszystko jest gładkie, starałam się oddać szczegóły tła czyli rozmyte liście i gałęzie. Tu widać potęgę gumki Factis (i przy okazji odłażący lakier na paznokciach):

Długie rozcieranie dało pożądany efekt ale mam wrażenie, że tło wyszło mi za ciemne. Zobaczymy jak to pójdzie dalej.

22.II.’11 00:45
Wzięłam się za włoski. Okazały się dość przyjemne do rysowania pomimo dużego zróżnicowania kolorów. Ostatnio przeglądałam WIPy (Work in Progress) rysowników na deviantarcie i zobaczyłam, że sporo z nich przed cieniowaniem włosów kreskami robi sobie wcześniej jakby podkład. Najpierw cieniują na gładko a dopiero potem nakładają imitujące włoski kreski. To może rozwiązać Wasze problemy ze zbyt rzadkimi włosami! Ja w sumie nigdy tak nie robiłam ale chyba zacznę, bo to pozwoli oszczędzić sporo czasu.

Nie wiem jak ten etap wypadł czasowo, bo wracałam do rysunku co jakiś czas i rysowałam kilka minut.
Z doświadczenia wiem, że rysowanie włosów w całości bywa frustrujące, bo trwa dość długo a efektów nie widać od razu. Najlepiej więc podzielić kudły na pasma i cieniować je po kolei. Mniejsze fragmenty lepiej się zapełnia.
Z uwag technicznych: odkleja mi się taśma mocująca rysunek na teczce. Życie rysownika to pasmo frustracji.
Przyznaję, że nieco uprościłam jej włosy. Na zdjęciu są bardziej skomplikowane. Mają miliard odcieni a każdy włosek się krzyżuje. Nie, to zdecydowanie nie na moje nerwy… Ale tak też jest ładnie, prawda?

23.II.’11 23:15
Zmieniam zdanie na temat włosów- fajne to one może były kilka godzin temu. Teraz siedzę nad nimi, którąś z rzędu godzinę, bo jest ich dość dużo… Te na górze były spoko. Te na dole to horror.

25.II.’11 12:15
W końcu wzięłam się za oczy. Jak już wspominałam na początku ich makijaż jest najciemniejszym elementem rysunku. Specjalnie na tę okazję powstrzymywałam się więc od używania ołówka 8B, by zachować go na teraz. To pozwoliło uzyskać pożądany kontrast. Jest jeszcze jedna fajna sprawa. Cieniując warstwami (a nie od razu) można zobaczyć jak osoba, która portretujecie wygląda bez makijażu. Bo rysy twarzy się nie zmieniają a jedynie odcień jest jaśniejszy. Niezła zabawa- można odkryć jak eyeliner wpływa na kształt oka. Często najpierw cieniuję twarz a dopiero potem 'dorabiam’ makijaż. Czasem nawet go zmieniam- rysownikom wolno wszytko 🙂
Uwaga dotycząca cieniowania: zobaczcie, że skóra w cieniu jest nieco ciemniejsza od jasnych włosów. Warto mieć to na uwadze podczas rysowania.

W kwestii oczków jeszcze jedno. Zawsze truję o tym, by pamiętać o małym paseczku pomiędzy dolnymi rzęsami a białkiem oka. Tu go nie widać. Czemu? Bo Avril pomalowała sobie go na czarno. A że widzimy jej oczy z daleka to wszystkie ciemne miejsca zlały się w jedno. I po problemie.

27.II.’11 23:30
Bierze mnie choróbsko. Leżę grzecznie w łóżeczku z laptopem na kolanach i staram się rysować. W sumie nawet wygodnie. Mam do wyboru naukę angielskiego, naukę hiszpańskiego i rysowanie. Nie jeszcze ze mną tak źle bo wybrałam rysowanie.
Doszłam do ust. Boję się, że to schrzanię. Na razie je sobie daruję.
Martwi mnie to, że minęło już tyle czasu odkąd zaczęłam rysować a nawet nie mam połowy. Tło powinno pójść szybko ale suknia na pewno mnie wciągnie na dłużej.

3.III.’11 20:10
Dziś bawiłam się z drugą częścią tła. Znów poszło dość szybko. Ołówek Progresso 6B dał się łatwo rozmazać. Efekt na razie nie jest powalający, więc jeszcze popracuję nad tym.

Wzięłam się też za usta. Co mogę powiedzieć w tej kwestii. Jeżeli na rysunku są dość małe (jak u mnie) to lepiej nie wdawać się w szczegóły. Pewnie rysując na podstawie zdjęcia wyświetlanego na komputerze maksymalnie przybliżacie sobie fotkę, prawda? I staracie się wcisnąć wiele elementów na mały obszar rysunku? Cóż. Prościej oddalić sobie zdjęcie. Detale się wtedy lekko rozmazują i wszytko nie wygląda już tak strasznie. Poza tym nienaturalnie dużo szczegółów wygląda… no właśnie- nienaturalnie.

Tylko mi się wydaje czy Avril faktycznie ma dziwne usta?
Warto tu również wspomnieć o odcieniach. Dużo się dzieje w okolicach ust. Jeżeli macie wątpliwości co jest jaśniejsze a co ciemniejsze, zmieńcie sobie kolorystykę zdjęcia na czarno-białą. Wtedy łatwiej będzie ocenić. Może się nawet okazać, że elementy na zdjęciu kolorowym oddzielają się od siebie a na czarno-białym zupełnie zlewają.

10.III.’11 18:40
Przez ostatnie dni nie rysowałam w ogóle. Pojechałam na weekend do rodziców i nawet wzięłam rysunek i ołówki ze sobą ale portretu nie ruszyłam. Dopiero dziś z wielkim trudem postanowiłam trochę porysować. W końcu obiecywałam nową notkę a minęło spoooro czasu. A tu końca nie widać.
Aktualnie robię suknię. Staram się, by nie wyglądała na wielką czarną plamę. Zaczęłam od najciemniejszych miejsc. Użyłam ołówka 8B. Stworzyła się fajna faktura, której mam nadzieję nie zepsuć. Gdy pokryłam powierzchnię miękkimi ołówkami dość gęsto, zabrałam się za ołówki twarde. Ale nie po to by wygładzić powierzchnię! Tym razem użyłam ekstremalnie twardszych ołówków po to, by wypełniły te miejsca, których nie pokryły ołówki miękkie ale jednocześnie, by zrobiła się faktura. Chyba wyszło nieco zbyt chropowato niż na zdjęciu ale podoba mi się kontrast między gładką skórą a nierówną suknią, więc zostawię.

Pamiętacie co mówiłam na początku o sukni? Wspominałam, że będzie (wraz z makijażem oczu) najciemniejszym elementem rysunku. A wydobycie czerni doprowadza mnie do szału. Mocny nacisk i wiele warstw (by nie wyglądało niechlujnie) swoje zrobiły. Chodzę znerwicowana.

13.III.’11 23:40
Zdjęcia mają głębie ostrości. W tym wypadku to, na czym ostrość się nie złapała, czyli dzbanek, jest bardzo rozmyty. Taki też postanowiłam zrobić. Starałam się jednak oddać ciekawą grę światła. Odcienie nakładałam bardzo miękko i delikatnie, kolistymi ruchami. Brzegi są zamazane, wtopione w tło.
Nadal walczę z suknią. Za niedługo finiszuję z tą pracą. Zanim jednak wzięłam się za dzbanek musiałam wygumkować sobie podkład, bo podczas pracy z miękkimi ołówkami strasznie się zamazał. Ogólnie ciemna suknia sprawiła, że wszystko się ubrudziło. Smutno mi z tego powodu.

21.III.’11 21:30
Minęło sporo czasu odkąd ostatnio rysowałam. Na głowie wisi mi wizja wyjazdu do Włoch na pół roku i nie jestem w stanie się skupić na czymś innym. Ale naobiecywałam nową notkę, więc się zmuszam i staram dokończyć. Jakoś średnią mam z tego przyjemność. A to źle. Bardzo źle.
W każdym razie dziś dalej walczę z czernią sukni. A w tle leci mi Eros Ramazotti. Kiczowato wyglądam w tym momencie, uwierzcie. I też zadaję sobie pytanie ile się można babrać z jednym rysunkiem. Talent to jedno a chęci i zaangażowanie to drugie.

26.III.’11 23:30
Ostatnie kilka dni nie rysowałam zbyt wiele. Zwykle siadałam na 15 minut i rezygnowałam. W głowie mi teraz bardziej nauka włoskiego. Ale niech będzie, że praca gotowa. Wreszcie koniec.

Jak ja widzę ten rysunek? Mnie osobiście nie powala. Miękkie ołówki używane do rysowania sukni zabrudziły mi jasne części pracy. Oprócz tego myślę, że podobieństwo nie zostało do końca zachowane. Zdecydowanie bardziej podoba mi się rysunek przedstawiający Billie’go Joe na koncercie czy filmową Coco Chanel.

Jak sami widzicie narysowanie tego zajęło mi 45 dni. Ale z różnych względów musiałam robić sobie kilkudniowe przerwy.Nie udało mi się codziennie siedzieć po kilka godzin. Zwykle kończyło się na 15 minutowym lub półgodzinnym skrobaniu.
Nie każdy rysunek musi tyle zajmować ale, gdy Waszym celem jest powalenie dokładnością i realizmem szczegółu to trochę posiedzieć warto. A Wam jak wiele czasu zajmuje rysowanie? Jesteście w stanie siedzieć kilka godzin w ciągu dnia nad pracą?
Pewnie zauważyliście dziwne godziny wpisów. Cóż- życie studenta do najnormalniejszych nie należy. Ja osobiście lubię rysować w środku nocy. Jest wtedy cicho a ja mam czas tylko dla siebie. Mogę się wyciszyć przed snem, napić się herbatki i słuchać relaksującej muzyki jednocześnie rysując. W wypadku tej pracy słuchałam starych piosenek Avril (’I’m with you’ czy 'Nobody’s home’), by się wczuć. Lubię dobierać muzykę do rysunku. Ciekawe czy faktycznie ma to jakiś wpływ na efekt końcowy.