omawiałam proces poszukiwania własnego stylu w rysunku mangowym, który – moim zdaniem – jest bardzo ważny, bo dzięki niemu nasze rysunki wywierają na widzu konkretne wrażenie. Tym razem zajmę się zagadnieniem nieco węższym ale nie mniej ważnym – planowaniem konkretnego rysunku.

Generalnie jest tak, że rysunek może być zaplanowany lub spontaniczny (albo stanowić kombinację tych dwóch sposobów). Rysunki spontaniczne mają w sobie świeżość, bywają urokliwie zaskakujące i piękne. Zdecydowanie zachęcam do tworzenia takich! Wiem jednak z licznych maili i komentarzy, że u wielu początkujących rysowników „spontan” oznacza powtarzanie w kółko tych samych tematów, w ten sam sposób. Z tego powodu pomyślałam, że warto w jednej z pierwszych notek o mandze napisać o procesie tworzenia rysunku zaplanowanego.

Planowanie ma wiele zalet. Po pierwsze, pozwala początkującemu rysownikowi na łagodne rozpoczęcie nauki i uniknięcie frustracji związanych z lękiem przed pustą kartką. Po drugie, pomaga stworzyć rysunek, który podoba się jego autorowi i dzięki temu wzmacnia jego pewność siebie (a to najlepsza droga do artystycznego sukcesu). Kolejna sprawa to wrażenie, jakie rysunek wywrze na widzu. Przemyślenie kompozycji, kolorystyki i innych efektów pomoże stworzyć pracę, która spełnia swoje zadanie. Możliwe, że się mylę ale sądzę, że stworzenie kilku, kilkunastu prac zaplanowanych sprawi, że z mniejszym lękiem podejdziemy do rysunku spontanicznego i do realizowania własnych wizji generalnie.

Zobaczmy jak wygląda planowanie na przykładzie rysunku Loneliness (czyli Samotność).

Krok po Kroku: Loneliness

Jak już pisałam, zależy mi na pokazywaniu emocji i nastroju na rysunkach. Tym razem wybrałam samotność jako motyw przewodni. Postanowiłam zrealizować go w stylu, który powoli się u mnie wykształca. Scena, którą będę rysować, rozegra się w jakimś zamku, ponieważ taki klimat mi najbardziej odpowiada. Jeszcze nie zdecydowałam, czym będą się charakteryzować moje postacie, więc potraktuję ten rysunek jako formę eksperymentu. Skoro nakreśliłam już sobie podstawowe założenia mogłam spokojnie zacząć poszukiwanie odpowiednich materiałów. W wyszukiwarce obrazków znalazłam rysunek postaci, która znajduje się w odpowiedniej pozie. Scenerię podkradłam z trailera Gry o Tron – odnalazłam kadr pokazujący niesamowitą komnatę Cersei, która jest pełna pięknych mebli i przedmiotów. Ubranie postaci będzie inspirowane płaszczem, który miała na sobie księżniczka Eowina w filmie Władca Pierścieni: Powrót Króla. Kolorystykę dobrałam w programie . Pomyślałam, że szlachetne złoto i purpura podkreślą bogactwo ale nie będą jednocześnie zbyt wesołe.

Powyżej: kadr z serialu Gra o Tron, kadr z filmu Władca Pierścieni: Powrót Króla, mangowy obrazek znaleziony na https://www.phistars.com i kolory dobrane w Adobe Kuler.

Później zadałam sobie proste pytanie: jaki jest cel mojego rysunku? Jak wiecie jest to wywołanie u widza wrażenia samotności. By to wrażenie osiągnąć, zastosuję różne zabiegi artystyczne. Po pierwsze uznałam, że oprócz pokazania emocji na zbliżeniu twarzy warto wyeksponować otoczenie postaci, które jest duże i surowe. Podkreślenie wielkości komnaty przy jednoczesnym pokazaniu twarzy mogłoby być trudne, dlatego zdecydowałam, że zastosuję mały zabieg artystyczny, pozwalający to pogodzić. W lewym dolnym rogu pokażę zbliżenie a w tle pokażę tą samą scenę ale kilka sekund później i w dużym oddaleniu. Przyda mi się także coś, co podkreśli pustkę. Wybrałam klimatyczne snopy ostrego światła wpadające do komnaty. Ich jasność sprawi, że pomieszczenie wyda się ciemniejsze niż jest w rzeczywistości.

Sądzę, że jednym z powodów, dla których obrazek mangowy się nie udaje jest brak choćby schematycznego rozrysowania (czy też – rozbazgrania), co gdzie będzie się znajdowało. Spontaniczność to wspaniała cecha a awangardowa kompozycja może być interesująca ale w wypadku mangi miły dla oka ład jest szalenie ważny. Zaczęłam od naszkicowania dwóch okręgów, które symbolizują dwa najważniejsze punkty na rysunku czyli postać w zbliżeniu i postać w tle. To one będą przyciągały wzrok widza w pierwszej kolejności, dlatego ich usytuowanie jest szalenie istotne. Przesuwałam moje okręgi kilka razy, by wybrać najładniejszy układ. Dodałam też bardzo prosty zarys tła.

Na podstawie zdjęć naszkicowałam proste, bazowe linie postaci na pierwszym planie oraz kilka szczegółów tła.

Podczas tworzenia obrazka, który ma wywołać konkretny efekt, trzeba się trochę nagłówkować. Ja uznałam, że postać w tle powinna być mniejsza (konkretniej – pokazana bardziej z oddali) niż narysowałam ją początkowo. Dzięki temu będę mogła lepiej pokazać wielkość komnaty. Używanie gumki do mazania to nie zbrodnia, wbrew temu co sądzą niektórzy nauczyciele plastyki. Na każdym etapie można coś poprawić, udoskonalić. Polecam o tym, kiedy (i dlaczego) nie powinno się zakończyć pracy nad rysunkiem.

Szkicowanie postaci na pierwszym planie było dość proste, ponieważ korzystałam z obrazka bazowego. Przydała się tu także umiejętność logicznego myślenia i wyobraźnia przestrzenna. Był to czas, w którym prawie każdą kreskę oceniałam pod kątem tego, czy jest w odpowiednim miejscu, czy ma odpowiednią długość i kąt nachylenia. Starałam się wyobrazić sobie, czy zbudowana w ten sposób postać wygląda naturalnie.

Połączenie dwóch różnych zdjęć (kadru z Gry o Tron i rysunku) w tym wypadku było łatwe, ponieważ postać i tło idealnie do siebie pasowały. Warto poświęcić trochę czasu na zebranie odpowiednich materiałów, by później ułatwić sobie pracę.

Podczas szkicowania tła wprowadziłam mnóstwo zmian. Nieustannie przesuwałam kolumny, by znaleźć najlepsze ustawienie. Poprawiłam także postać po kątem pozycji. Zmodyfikowałam ja tak, by jeszcze bardziej odstawała od tej na pierwszym planie. Chodzi o to, by całość wyglądała jak połączenie dwóch następujących po sobie kadrów a nie dwa ujęcia tego samego momentu.

Później ubrałam moją postać w gruby, puchaty płaszcz-szlafrok, który pozwolił na zakrycie kłopotliwych fragmentów ciała. Podobną funkcję spełniły gęste, opadające kaskadami loki.

Powyżej zbliżenie na mały test jaki wykonałam gumka do mazania. Sprawdzałam jak będą wyglądać promienie światła na gotowym rysunku.

Później zajęłam się czymś, czego osobiście nie lubię – konturowaniem. Linie długopisu powinny być cieniutkie i jednocześnie wyglądać na w pełni kontrolowane… co przy mojej trzęsącej się łapie jest dość trudne do uzyskania. Podobnie jak w konturowanie zaczęłam od miejsc, które znajdują się najbliżej widza i nie zasłaniają innych. To pozwala na uniknięcie błędów.

Usunięcie linii ołówka spod konturów odebrało rysunkowi uroku ale nie jest to powód, by przerywać pracę.

Przyszedł czas na kolor. Za namową (dzięki, Kacper!) zdecydowałam się na wypróbowanie w tym rysunku kredek akwarelowych. Zaczęłam od mojej ukochanej ochry żółtej, która zawiera w sobie piękny słonecznie żółty odcień, złagodzony odrobiną brązu. Jest jednocześnie świetlisty i naturalny. Poczytacie o nim więcej w , w której omawiałam realistyczny rysunek kredkami. Później poprawiłam całość kredkami w kolorze chłodnego brązu i szarości, by nadać mu głębi. Całość rozmyłam delikatnie wilgotnym pędzelkiem.

Malowanie twarzy zaczęłam od nałożenia delikatnej warstwy kredki w kolorze gumy balonowej i rozmycia jej sporą ilością wody. Podczas malowania dbałam o to, by ostatnie zetknięcie pędzelka z kartką miało miejsce w okolicy policzków. Dzięki temu w tych miejscach zebrało się więcej kredkowego pigmentu, co stworzyło iluzję rumieńców. Na zdjęciu tego niestety nie widać.

Przed przystąpieniem do malowania płaszcza poświęciłam chwilkę na dobranie odpowiedniego odcienia fioletu. Jak wiecie z , mój zestaw Mondeluz zawiera kilka. Ja wybrałam szlachetną, królewską purpurę. Na zdjęciu to kredka, która jest wyżej.

Cały proces wypełniania obrazka kolorami polegał na tym, że stopniowo pogłębiałam wszystkie odcienie, kontrolując nieustannie, czy gdzieś nie przesadziłam. Przed malowaniem każdego fragmentu upewniałam się, czy nie jest on jeszcze wilgotny. Warto dodać, że przez cały czas omijałam miejsca, w których są promienie światła. Miałam nadzieję, że będzie możliwe wymazanie ich na samym końcu ale wykonany na osobnej kartce test przekonał mnie, że niestety tak się nie da. Chyba konieczny będzie w końcu zakup płynu maskującego. Znacie jakiś godny polecenia?

Później przyszedł czas na zabawę z białym żelopisem. Tradycyjnie wykonałam nim plamki w oczach (tym razem zrobłam ich bardzo dużo, by podkreślić smutek) oraz wszelkie błyszczące miejsca.

Na koniec dodałam kilka wzorków na szezlongu i poduszkach za pomocą unikalnego, złotego markera, który pięknie się mieni. Jego gęsta formuła pozwala pokryć nawet bardzo ciemne kolory. Dzięki temu mogłam dodać trochę biżuterii na obrazku i podkreślić, że dziewczyna jest bogata.

To jedyne zdjęcie, na którym udało mi się uchwycić unikalny blask, jaki daje mój nowy pisaczek.

Kupiłam go wczoraj i jestem absolutnie zachwycona, bo po raz pierwszy mam coś takiego. Wybrałam się do sklepu po zwykły, brokatowy żelopis, ale niestety taki, który był w ofercie nie odpowiadał mi pod względem koloru. Już miałam zrezygnowana opuścić sklep, gdy nagle jedna ze sprzedawczyń powiedziała: „chwileczkę, mamy chyba jeszcze coś specjalnego…”. Oczy mi rozbłysnęły i poczułam się jak ktoś, komu zdradzono jakiś wielki sekret. I tak oto w moich dłoniach wylądowało coś, co sprzedawczynie nazwały markerem o końcówce cienkopisu.

Pilot Super Color w odcieniu gold.

Gotowy obrazek wygląda mniej więcej tak:

Piszę „mniej więcej”, bo w trakcie pisania notki jeszcze nad nim siedziałam i dodałam złotą ramkę i kilka małych szczegółów. I oczywiście zdjęcie nie pokazuje w pełni wspaniałej kolorystyki, jaką uzyskałam przy pomocy kredek akwarelowych i tych obłędnych, złotych błysków.

Co sądzicie o planowaniu rysunków w ten sposób? Chętnie zobaczę Wasze rysunki na , byśmy mogli je wspólnie obejrzeć i przedyskutować. Dzięki temu będę mogła pisać lepsze teksty na bloga 🙂

Teksty, które mogą się przydać:


Nawiasem mówiąc

Staram się unikać wrzucania na bloga obrazków, które nie są mojego autorstwa ale czasem nie da się tego uniknąć. Jeżeli wiecie jak dokładnie nazywa się autor rysunku z leżącą dziewczynką, dajcie znać! Niestety na stronie nie znalazłam takiej informacji.

Aktualnie szukam praktycznych porad w kwestii konturowania rysunków mangowych. Znacie jakiś godny polecenia sprzęt, metodę? Zalezy mi na tym, by linie były jak najdelikatniejsze i czyste. Bardzo ważne jest też, by były wodoodporne, bo kolor zazwyczaj nakładam akwarelę. Pomożecie? 🙂