Listopad zdecydowanie nie jest najlepszym czasem na publikowanie tekstów o rysowaniu w plenerze ale tak się złożyło, że trafiłam mi się fantastyczna sceneria i pomysł na taki materiał. W notce poczytacie o rysowaniu sepią, ilustrowaniu książek i rysowaniu w terenie, a w dołączonym filmiku popodziwiacie piękny, polski krajobraz!

Od początku.

Jak zapewne wiecie , długi weekend tym razem spędziłam nad polskim morzem. Jesienny Półwysep Helski ma nieco nostalgiczny klimat i potrafi fantastycznie zainspirować. Nie ma to jak rum na rozgrzewkę, szanty, wydzierające się mewy i przytulne portowe knajpki! W takim właśnie klimacie będzie obrazek, o którym dziś opowiem…

Akcesoria

Od pewnego czasu staram się pakować na wakacje i zabieram dużo mniej akcesoriów niż zwykłam wcześniej. Tym razem spakowałam sepię! Używałam dwóch rodzajów z kompletu KOH-I-NOOR Gioconda. Więcej o nim znajdziecie . Całkiem fajnie nadałby się także zestaw węgli, które jakiś czas temu był dostępny w Lidlu. Poczytacie o nim więcej .

Temat

Prawdę mówiąc wybrałam się z kamerą na plażę bez większego przygotowania. Uznałam, że w tak pięknej scenerii odpowiedni temat na rysunek przyjdzie sam. I miałam rację!

Zawsze gdy szukam tematu, zaczynam od szybkiego przeanalizowania książek, które mnie w jakiś sposób zainspirowały. Po kilku dniach słuchania wrzasku mew i picia rumu ( 😉 ) było oczywistym, że wybór padł na książkę <„Admiralette” Andrzeja Tucholskiego>. Ci, którzy mnie znają, już dawno stwierdzili, że nie bez powodu polubiłam główną bohaterkę :). W duuużym skrócie – to fantasy, którego akcja dzieje się na ogromniastych okrętach. Wszystkie razem stanowią coś w rodzaju państwa, które przemieszcza się po całym świecie!

Scena, którą sobie wybrałam do rysunku, jest prosta – bohaterka stoi na pokładzie jednego ze statków i wpatruje się w dal. Przynam, że mi także zdarzają się takie „zawieszenia”! Poza, którą przyjmuje bohaterka, jest więc łatwa do odtworzenia. Polecam zajrzeć do tutorialu .

Więcej książkowych inspiracji znajdziecie w linkach pod notką!

Szkic

Szkicowanie zaczęłam od sepii w drewienieku, która ma cienką, wyrazistą linię i chłodnobrązowy kolor. Konsystencja sprawia, że gładko sunie nawet po chropowatej kartce szkicownika. Jej intensywność może początkowo przerażać i zapewne wiele osób może uznać, że do szkicu się zupełnie nie nadaje. Moim zdaniem warto się przełamać i spróbować stworzyć nią bazę do rysunku. Nawet błędnie wykonane linie będą miały swój nieodparty urok!

Jak nietrudno się domyślić, nie miałam pod ręką nic, co mogłoby służyć za wzór do rysunku, dlatego musiałam posłużyć się wyłącznie własną wyobraźnią. O ile z naszkicowaniem ludzkiej sylwetki z daleka nie miałam problemów, o tyle z detalami statków miałam nieco problemu. Ostatecznie uznałam, że skoro mam do czynienia z fantasy, to mogę sobie zaszaleć i niekoniecznie trzymać się klasycznego wyglądu okrętów. A co!

Przez cały czas szkicowania miałam wrażenie, że moja ręka rysuje sama. Bardzo bym chciałam umieć dokładniej wytłumaczyć, jak to się dzieje ale nie umiem. Zazwyczaj zaczynam (a konkretnie moja ręka zaczyna) od rysowania bazgrołków. Na samym początku nawet ja nie wiem, czym te bazgroły są. Dopiero po pewnym czasie kreski, które były przypadkowe, zaczynają układać się przedmioty, postacie i scenerię. Dzięki tym „automatycznie” narysowanym kreskom początkowym, obrazek jest miły dla oka czyli dobrze rozplanowany pod kątem estetycznym.

Podczas rysowania sepią staram się nie nadużywać szczegółów. W tym wypadku piękno tkwi w prostocie. Nadmierne przywiązanie uwagi do detali może sprawić, że obrazek stanie się nieczytelny i brzydki. Warto jednak zaznaczyć, że „oszczędne” używanie szczegółów nie oznacza całkowitej rezygnacji z nich! W przypadku tego rysunku cały klimat został utworzony dzięki splątanym w sieć linom okrętowym. To ich wyraziste linie sprawiają, że widz lepiej identyfikuje statek i morski nastrój!

Cieniowanie

Ciemniejszą sepię w drewienku zamieniłam na bardziej rudawą sepię prasowaną w pałeczce. Jej śliska powłoczka sprawiła, że nie pobrudziłam sobie palców podczas pracy. Kolory teoretycznie powinny się ze sobą gryźć ale sprawdziłam na osobnej kartce to połączenie i okazało się całkiem ładne.

Sepią uzupełniłam cienie zgodnie z tym co nakazywała logika. Światło dzienne zazwyczaj tworzy ostry światłocień ale słońce, które znajduje się za lekką mgłą może być lekko rozproszone i bardziej miękkie. Zastosowanie takiego światła dodaje obrazkowi lekkiego klimatu fantasy.

Przed końcem pracy dodałam spontanicznie kilka ciemniejszych plam, żeby rysunek był bardziej kontrastowy i tym samym miły dla oka.

Co dalej?

Ja zazwyczaj kolekcjonuje swoje najfajniejsze szkice ze szkicownika, a wypełniony nimi segregator traktuje jako swoją bazę inspiracji. Na podstawie takich szkiców można później wykonać nowy rysunek. Polecam , na którym Grzegorz Rosiński pracuje nad okładką Thorgala. Materiał ma ok 15 tys. wyświetleń z czego prawdopodobnie jakieś 10 tys. nabiłam ja. Bardzo inspirujące!

Po lekturze tekstu zapraszam na mój

który pomoże Wam lepiej wczuć się w morski klimat. Niebawem wrzucę także bloopersy ale nie powiem kiedy, bo trzeba subskrybować ;).

Kilka pytań do Was: Jaka książka Was ostatnio zainspirowała? W jakim fajnym miejscu zdarzyło się Wam malować? Do jakiego stylu i tematu Waszym zdaniem najlepiej pasuje sepia? Możecie podsyłać mi w komentarzach inspiracje. Bardzo chciałabym stworzyć fajny zbiór informacji pod każdą notką. Mam nadzieję, że się uda.

Inne książkowe inspiracje do rysunków:

– <„Ręka Mistrza” Stephena Kinga> – poczytajcie moją recenzję powieści, która jest obowiązkową pozycją dla fanów surrealizmu. Lawina inspiracji!
– <„Legenda o Sigurdzie i Gudrun” Tolkiena>

– magiczne moce i wojna czyli to co Elfiki lubią najbardziej. 🙂

Więcej tekstów o sepii:

(+ wskazówki o pakowaniu akceriów plastycznych na wakacje!)

(+ fajny plener z Budapesztu!)