Nie tak miało wyglądać moje życie. Miał być mąż, żona, dzieci i kochająca się rodzina. Los postanowił ze mnie jednak okrutnie zadrwić.  Męża poznałam na studiach. Jarek był moim ideałem. Zaraz po studiach pobraliśmy się i zamieszkaliśmy na wsi, w  małym domku po jego babci. Długo staraliśmy się o maluszka. Kiedy dowiedziałam się że jestem w ciąży naszej radości nie było końca. Jednak kiedy byłam w 7 miesiącu ciąży, pewnego dnia mój mąż wyszedł do pracy. I już nigdy nie wrócił. Po miesiącu przysalał kartkę: zakochał się i wyjechał. Nie rozumiałam. We wsi zaczęli mnie wytykać placami. A czemu ja byłam winna? Kiedy urodziła się Kasia, życie powoli zaczęło powracać do normy. Pracowałam z domu, dawałyśmy radę. Ale czułam, że mam dość tej miejscowości. Kiedy przyszła pora, żeby córka poszła do przedszkola zaczęłam  się rozglądać za czymś w mieście. W końcu znalazłam przedszkole Wrocław to było przecież idealne miasto żeby dorastała. Z moim doświadczeniem szybko znalazłam tam pracę, i przeprowadziłyśmy się  żeby zacząć nowe życie. Nasze życie.