Druuna

Jeżeli gra nie ma swojego polskiego dystrybutora, a na zachodzie zostaje wydana na sześciu płytach CD, to wiadomym jest, że w naszym kraju zagrają w nią nieliczni. W końcu mało który pirat stosuje w przypadku gier wielodyskowych naprawdę znaczące obniżki cen!
SEXY DRUUNA

Kim jest Druuna? Bloodym po amputacji pewnej – dość istotnej – części – ciała? Kochanką Kowala znaną niegdyś jako Ireneusz Mączka? Sąsiadką Krzysztofa Antkowiaka na wakacjach incognito? A może niespełnionym snem księdza, co go nie lubimy? Nie! Druuna to heroina. Znaczy się… bohaterka. Po raz pierwszy pojawiła się w naszym świecie w 1985 roku, na łamach komiksu Morbius Gravis. Wówczas to Paolo Eleuteri Serpieri, pochodzący z podmokłej Wenecji grafik, znudził się Dalekim Zachodem i postanowił zapodać swym miłośnikom coś bardziej czaderskiego.
I stało się. Całe Włochy, a wkrótce i kilka innych krajów zakochało się w tej seksownej dziewoi, czującej, zdaje się, pociąg pośpieszny do obcisłych wdzianek. Ja nie. Na oczy nie widziałem komiksu z ową pannicą i jej antagonistami w rolach głównych, może dlatego, że moja edukacja obrazkowa zakończyła się na Tytusie i Thorgalu. Nic to, odbije sobie na grze.
A będzie to niecodzienny – zdaniem jej autorów oczywiście – melanż takich gatunków jak przygodówka, strzelanina i horror przeżycia. Rzecz dzieje się w charakterystycznym dla twórczości Serpieri’ego zdewastowanym mieście, na gruzach którego przyszło żyć niedobitkom. W świecie tym panikę sieje śmiertelny wirus, zamieniający ludzi w żądne krwi mutanty. Jednego z chory widać na obrazku obok; widok to nieprzyjemny i zwiastujący to, co pojawi się w programie. Nic dziwnego, że Druuna marzy o daniu drapaka z miasta. Jej szansę stanowi cybernetyczny komputer podłączony do jej umysłu, a także gracz – osoba kierująca jej krokami.
Autorzy gry wywodzący się z mało znanej grupy Artematica przygotowali 24 wypełnione akcją etapy. Składają się na nie prerenderowane lokacje łączone z trójwymiarowymi, generowanymi w czasie rzeczywistym postaciami, przygotowanymi przy użyciu techniki motion-capture. Warto podkreślić, iż w ich przypadku zadbano nawet o bardzo drobne szczegóły, np. zgodność ruchu ust z słowami wypowiadanymi przez postać. Inne atrakcje to możliwość rozmowy z niektórymi napotkanymi NPC-ami, galeria ponad 30-ciu różnych osób (z masa zachowań i gestów), trochę przedmiotów do użycia oraz ponad godzina animowanego filmu, mającego za zadanie popychać akcję do przodu i wyjaśniać szczególnie zawiłe punkty scenariusza. Nie zabraknie też dynamicznego oświetlenia, cieni generowanych w czasie rzeczywistym, mgły i innych efektów znanych z nowoczesnych gier 3D.
NAGA DRUUNA POSZŁA SIĘ (WULG. KOCHAĆ)!

Ponoć powstały dwie wersje Druuny. Pierwsza z nich, jak dotąd nieopublikowana, zawierała całą masę scen erotycznych, powodujących, iż program nie nadawał się dla szerokiej publiczności. Niestety (lub na szczęście) wycięto je; młodociani erotomani mogą więc śmiało biec do sklepu po nowy numer 'Sex hits’ albo 'Turbo’. Cała reszta – w tym miłośnicy komiksu – powinna z nadzieją czekać na pierwsze recenzje programu. Może on bowiem okazać się naprawdę interesującą pozycją, godna nie tylko czasu, ale i pieniędzy. Na plus Druuny przemawia zwłaszcza osobisty nadzór Serpieri’ego nad procesem produkcyjnym, będący gwarantem zgodności gry z wykreowanym w komiksie światem. Mroczny i mimo wszystko perwersyjny klimat – niezależnie od sytuacji – smakuje przecież bardzo milusio. Wydawc