Jak dowiedzieliście się z nowego filmu na , luty przebiegł u mnie pod hasłem 'minimalizm’. Niedawna przeprowadzka stanowiła doskonałą okazję do pozbycia się nadmiaru przedmiotów. Nauczyłam się, że posiadanie małej liczby rzeczy jest całkiem fajne i postanowiłam swoje emocje odzwierciedlić poprzez użycie do wykonania rysunku tylko jednego, prostego narzędzia – niebieskiego długopisu. Dodatkowo atmosferę podkreśliło moje nowe otoczenie, które mnie absolutnie nie rozprasza. Tym oto sposobem powstał ten uroczy portrecik, który widzicie poniżej. Dziś będzie nam służył za przykład.

Atmosfera
Rysowanie portretu długopisem bez linii pomocniczych wymaga przygotowania psychicznego. Wiem, że wiele osób w tym miejscu śmieje się z moich poglądów. Ja jednak uparcie będę twierdziła, że nauka rysunku to nie tylko aspekty techniczne ale też kwestia odpowiedniego podejścia. Zwłaszcza w przypadku rysunku, w którym nie uratuje nas gumka do mazania. Jaka była moja atmosfera podczas tworzenia tej pracy?

Okoliczności powstawania pracy były bardzo sprzyjające. Nie mam dostępu do Internetu, dlatego wieczorami jestem bardzo spokojna i wyciszona. Nie rozprasza mnie dosłownie nic. Mam do dyspozycji tylko biurko i pachnące świece (które palę głównie dlatego, że mieszkanie z epoki Gierka pachnie naftaliną ale może zostawmy ten temat… 🙂 ). Przed rysowaniem zrobiłam sobie także krótką sesję z poradnikiem rysunkowym, a po 15 minutach czytania miałam już nieprawdopodobną ochotę na narysowanie czegoś.

Inspiracja
Brak internetu sprawia też, że mam więcej czasu na czytanie gazet. Dzięki temu w jednym z numerów Glamour znalazłam piękne zdjęcie rudowłosej dziewczyny o ciekawych oczach. Trochę spontanicznie a trochę z nudów postanowiłam je przerysować. Zdjęcia z gazet modowych są zazwyczaj bardzo artystyczne ale niestety często także wyretuszowane do granic możliwości. To nie wygląda dobrze na rysunku fotorealistycznym… ale kto powiedział, że musimy stale męczyć fotorealizm? 🙂

Tym razem chciałam stworzyć portret podobny klimatem do starych portretów olejnych. Duże oczy, nieco poważna mina, blada cera, przesadnie gęste włosy.

Więcej o rzeczach, które zainspirowały mnie w tym miesiącu (m.in. do tego rysunku) znajdziecie w:

Akcesoria
Tym razem używam tylko jednego niebieskiego długopisu. Ja do portretów lubię takie o jasnej, grubej linii. Polecam poszukać takiego, który nie plami i nie przerywa. Zwróćcie też uwagę na odcień tuszu, ponieważ znajdziecie zarówno takie, które lekko wpadają w fiolet jak i te zbliżone do akwamaryny. Każdy z nich da inną atmosferę rysunku. Ciepło-fioletowe będą bardziej, no cóż – ciepłe, a akwamaryna da lekkie wrażenie dziwności.

Czas pracy

Mi zrobienie tego portretu (który i tak jest niedokończony) zajęło trzy, długie, bardzo przyjemne wieczory. Jeśli jednak wybierzecie styl fotorealistyczny to będzie to dużo, dużo, dużo dłużej. Ale nie o czas tu chodzi. Najważniejsze jest samo rysowanie a nie efekt końcowy. Im szybciej mi w to uwierzycie, tym szybciej Wasze rysunki zaczną wyglądać tak jak chcecie.

Szkic bez linii pomocniczych

Przechodzimy do głównego punktu programu, czyli rysowania bez użycia linii pomocniczych. Zacznijmy może od tego, że nie widzę nic złego w przygotowaniu szkicu ołówkiem do rysunku długopisowego. Jak ktoś chce to można. Nie mniej jednak tym razem ja zdecydowałam się na pominięcie linii pomocniczych tym razem. Oznacza to, że szkicowałam dany fragment od razu, bez mierzenia. Jeszcze inaczej mówiąc, stawiałam kreski i plamy od razu w tym miejscu, w którym miały być, bez testowania.

Kluczem do uzyskania idealnego szkicu długopisem jest nauczenie się stawiania prawie niewidzialnych linii oraz – uwaga! – plam. Bo kiedy szkicuję tym sposobem używam nie tylko linii. Zdarza mi się (bardzo często), że pewne fragmenty rysuję od razu za pomocą cienia. Pierwsze warstwy są tak delikatne, że nie ma najmniejszego problemu z ich poprawieniem. Najłatwiej będzie poćwiczyć sobie rysowanie w tym stylu na osobnej kartce. Sztuka polega na tym, by wydobywać tusz z długopisu wyłącznie poprzez pocieranie nim po kartce – bez dociskania kulki.

Kiedy już opanujemy rysowanie delikatne, można zacząć rysunek właściwy. Cała zabawa właściwie polega na tym, żeby idealnie trafić z proporcjami i miejscem, w którym zaczniemy rysować. Ja zaczęłam sobie rysowanie od oczu, jednak większości z Was to odradzam. Chodzi o to, że początkujący rysownicy mają tendencję do gloryfikowania oczu w portrecie. A to zazwyczaj kończy się rysunkiem, na którym oczy są przesadnie mocne, a reszta blada. Proponuję wiec zacząć np. od nosa.

Na podstawie pierwszego narysowanego fragmentu budujemy kolejne. Pierwszy narysowany element działa jako nasza miarka i jest bazą do kolejnych. Wystarczy go zmierzyć (choćby wzrokiem) na zdjęciu i sprawdzić (także na zdjęciu), jak wyglądają otaczające go elementy w porównaniu do niego. To czas na zadanie sobie pytań: „Czy ten kształt jest większy czy mniejszy od tego kształtu?”. „Jak daleko leży leży ten kształt od tego kształtu?”. „Czy tą odległość można do czegoś porównać?”. To są ważne pytania.

Zauważcie, że staram się operować słowem „kształt” a nie „oko” czy „nos”. Jest to teoria zaczerpnięta z książki B. Edwards „Rysunek. Odkryj talent dzięki prawej półkuli mózgu”. Jeżeli macie ochotę poczytać o rysowaniu mózgiem (ależ makabrycznie zabrzmiało), to odsyłam do .

Powyższą metodą rozbudowujemy nasz rysunek od środka w kierunku granic kartki. Stopniowo przechodzimy dalej i nieustannie upewniamy się, czy wszystko z rysunkiem jest ok. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy autokrytycyzm na tym etapie się przyda. Z jednej strony warto skupić się na wyłapywaniu błędów i szybkim korygowaniu ich, a z drugiej – fajnie się czasem wyluzować. Ja aktualnie staram się znaleźć zdrową równowagę pomiędzy autokrytyką a postawą „najważniejsza jest zabawa”. Napiszcie mi koniecznie, co o tym sądzicie.

Szkicowaniu długopisem bez linii pomocniczych poświęciłam też osobny tekst. Zapraszam tutaj:

Cieniowanie na gładko
Warto zaznaczyć, że w przypadku tego rysunku cieniowanie i szkic następowało równocześnie. W tym podpunkcie chciałabym dodać jeszcze kilka słów o cieniowaniu na gładko. I znów mała uwaga: zazwyczaj staram się rysować w stylu fotorealistycznym i oddawać wszelkie możliwe niedoskonałości skóry. Tym razem postanowiłam stworzyć lekko wyidealizowany portret – z dużymi oczami i gładką skórą.
Cieniowanie za pomocą długopisu sprowadza się do tego, by stawiać kreski które są równoległe i które mają początek i koniec. Jeżeli spróbujecie cieniować jedną linią (t.j. bez odrywania długopisu), to w miejscach nawrotu uzyskać inny odcień niż po środku. A to nie wygląda zbyt dobrze. Tak więc cieniujemy sobie cały rysunek delikatnymi kreseczkami. Każda kolejna warstwa kresek (rysowanych pod innym kątem) będzie ładnie pogłębiała i przyciemniała całość.

Metoda kresek, które mają początek i koniec, obowiązuje także na włosach. Tu jest tylko taka różnice, że kreski są dużo bardziej wyraziste i mogą przebiegać jak chcecie (czyli niekoniecznie równolegle i grzecznie). Jeszcze bardziej możecie freestyleoweać przy szczegółach (źrenice, tęczówki i tak dalej), bo tu nawet nie musicie odrywać długopisu od kartki. To jest ten moment, w którym można się wyluzować.

I to by było na tyle. Piszcie mi w komentarzach, co sądzicie o rysunkach długopisem, a w szczególności o portretach wykonywanych taką techniką. Koniecznie dajcie nać, jakie napotykacie problemy podczas pracy i podzielcie się inspirującymi rysunkami, jakie znajdziecie w sieci. Śmiało linkujcie także własne prace!