Lubicie, gdy nie zostawiam suchej nitki na podręcznikach do nauki rysunku? Wiem, że lubicie​ 🙂 dlatego znów wracam do Was z kolejną recenzją. Dziś sprawdzimy, czy rozmiar ma znaczenie, bo sięgam po ​wielki tom – „Szkoła Rysowania i Malowania” autorstwa Jamesa Hortona, Smitha Raya i Wrighta Michaela. ​Zobaczymy, czy w parze z wielkością pójdzie także jakość.

​Zacznijmy od pierwszego wrażenia. ​

Jak nietrudno się domyślić, ​nie powaliła mnie okładka ani tytuł. ​Projektant pierwszej strony zapewne starał się jak mógł, by przekonać potencjalnych czytelników do tego, że publikacja jest zrobiona bardzo profesjonalnie. Powrzucał tam przesadnie dużo szczegółów i – o zgrozo! – podpisów.

Tak nawiasem mówiąc…, trochę dziwi mnie to, że okładki książek o rysunku (a więc o czymś ściśle związanym z pięknem!) są w większości brzydkie. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że wszystkie poradniki do rysunku mają brzydkie okładki. Znacie jakąś publikację z ładną okładką? Jeśli tak, podzielcie się w komentarzach. Niech życie znów mnie pozytywnie zaskoczy.

​A​ jak jest z szatą graficzną „Szkoł​y Rysowania i Malowania”​?

Moim zdaniem nie najgorzej. ​Nie jest to szczyt poczucia estetyki ale wszystko jest bardzo czytelne, czcionka idealnej wielkości i harmonijne rozłożenie ilustracji, ramek i kolorów. Doceniam także miły w dotyku papier kredowy i twardą okładkę, która w połączeniu z dużym rozmiarem tomu sprawia, że trzymając go mamy wrażenie, że trzymamy coś cennego („Precioussss…”). Bardzo miło się to przegląda i za to duży plus!

Uwagę przykuwa także fantastyczny dobór ilustracji. Są różnorodne i pokazują wiele różnych podejść do danego tematu czy techniki. Także projekty w wersji „krok po kroku” są na tyle ładne, że mam ochotę zreal​i​zować każdy z nich. ​To oczywiście zabrzmi bardzo dziecinnie, ale lubię ten poradnik właśnie za to, że ma dużo obrazków 🙂

​Przejdźmy do treści.

Książka jest podzielona na kilka dużych rozdziałów poświęconych kolejno: rysunkowi, perspektywie, akwarelom, pastelom, farbom olejnym, farbom akrylowym i technikom mieszanym. W tym zestawieniu trochę nie pasuje rozdział o perspektywie, która nijak ma się do pozostałych zagadnień.

Zauważyłam, że wielu autorów poradników ma spory problem z rozdziałem o perspektywie. Zazwyczaj jest on umieszczany w zupełnie nielogicznym miejscu. Ba! Zazwyczaj już samo zawarcie tego zagadnienia w treści jest zupełnie bez sensu… ale to temat na osobny tekst. W każdym razie poza tą drobną niespójnością, reszta książki jest poukładana w sposób przemyślany. Każdy duży rozdział jest podzielony na mniejsze – wprowadzenie, rys historyczny, materiały i techniki. Każdy​ pojedynczy​ materiał i technika ma zazwyczaj osobny projekt w wersji „krok po kroku” do zrealizowania. Oprócz zagadnień łatwych do przewidzenia (np. lawowanie akwarelami) są też tematy bardziej oryginalne i przydatne jak np. zbieranie materiałów do rysunku. Bardzo fajne jest to, że przy okazji omawiania różnych technik pojawiają się także poświęcone tematom ogólnym ( np. rysowaniu ​na dużych formatach​)​ i są one porozmieszczane w książce tak, by się nie powtarzać.

​Miłym dodatkiem do treści głównej są liczne ramki z poradami. Oczywiście cały podręcznik zawiera w sobie wskazówki dla artystów, jednak te w ramkach są najbardziej praktyczne ze wszystkich.​

Autorzy (lub wydawca, bo kto ich tam wie) mają trochę irytującą tendencję do tego, by podpisać KAŻDĄ rzecz, która jest na obrazku. Powiem Wam, że człowiek czuje się dośc gł​u​pkowato, gdy widzi na zdjęciu ołówek podpisany „Ołówek” :). ​Pozostałe podpisy są jednak przydatne i wyczerpujące.

Aha​​.​

​Ten poradnik nie powala, jeśli chodzi o świeżość/odkrywczość/innowacyjność. Większa liczba autorów sprawia, że nie znajdziemy tu emocji związanych z procesem twórczym. Brak tu także psychologii, filozofii i stylu życia rysownika… ALE warto zaznaczyć, że nie do tego została​ stworzona. To raczej podręcznik, służący zebraniu wiedzy w jednym miejscu. A w tym akurat​ sprawdził​ się idealnie.

– Czy ta książka nauczy nas rysować​/malować​? Pewnie nie.

– Czy rozbudza radość rysowania/malowania? Pewnie nie.
– Czy jest wyjątkowo ładnie wydana? Nie.
– Czy kupiłabym ją? Nie​,​ ale nie obraziłabym się, gdyby ktoś podarował mi ją w prezencie.

​Podsumowując…

Ten podręcznik nie jest niczym nowym i zaskakującym jednak jego rozmiar oraz dobra treść sprawia, że jest to bardzo wciągająca, przyjemna lektura dla pasjonatów twórczości artystycznej. A sposób wydania czyni z tej publikacji idealny prezent dla początkujących rysowników/malarzy.

​Jak zwykle ​proszę Was o to, byście pisali mi w komentarzach Wasze propozycje książek do zrecenzowania. Ja osobiście szukam takiej, która rozbudza kreatywność i radość rysowania. Dla mnie to ważniejsze od nawet najbardziej odkrywczych porad natury technicznej. Szukam poradnika nieprzewidywalnego. Takiego, który podchodzi do rysowania w nowy, świeży sposób – bez realizowania schamaty pt. „historia rysunku -> dostępne materiały -> sposoby cieniowania sześcianów”. Takiej, w której widać charakter autora… A od niedawna także takiej, która jest po prostu ładnie wydana. Bo to nie do pomyślenia, że poradniki mówiące o sztuce są po prostu brzydkie!