Wróciłam z Tatr Wysokich i mocząc obolałe stópki w misce z ciepłą wodą zabrałam się za nowy wpis. Pomysł na napisanie tej notki zrodził się z małej tradycji, którą kultywuję z moim chłopakiem. Otóż po każdym wakacyjnym lub zimowym wyjeździe nagrywam dla nas do samochodu płytę z muzyką, która towarzyszyła nam podczas podróży. Do każdej płyty tworzę oryginalną okładkę, która zazwyczaj przedstawia nas na tle miejsc, które odwiedziliśmy.

Jak napisałam w skrócie notki (czyta ktoś te skróty?), spersonalizowane płyty są świetnym pomysłem na prezent. Wystarczy zgrać odpowiednią muzykę na czysty krążek i w ciekawy sposób opisać każdą piosenkę. Przykład? Na jednej z płyt, które nagrałam dla swojego chłopaka zamieściłam kawałek „Idę na plażę” (zespół Video) mimo, że płyta była nagrana z okazji wakacji w Tatrach Wysokich. Powód był taki, że podczas jednego z dni odpoczynku od górskich wypraw zdecydowaliśmy się na spacer asfaltową drogą do górskiego hotelu (na zupę czosnkową – polecam!). Droga ta wiodła także na szlaki górskie. Założyliśmy normalne, niesportowe ubrania i letnie buty. Wszyscy profesjonalnie ubrani turyści spoglądali na nas dość dziwnie, bo wyglądaliśmy jak w dzrodze na plażę w Sopocie (miałam sukienkę w kotwice). Znaczenie tej piosenki na płycie jest więc dla nas czytelne. I znamy je tylko my. Tzn. … do dziś znaliśmy tylko my, bo właśnie zdradziłam Wam tajemnicę 🙂

Kilka uniwersalnych rad

· Projektowanie okładek płyt to doskonała okazja do przetestowania nowych technik i łączenia tych, które już znamy. To dlatego, że nawet w przypadku wystąpienia niepożądanego efektu, można zacząć wszystko od nowa, bo pracę tworzy się szybko, ze względu na format. Nie mniej jednak warto przed użyciem przetestować efekt na osobnym kawałku kartki.

Zdjęcie

· Polecam tworzenie okładek płyt na osobnym kawałku papieru (najlepiej z bloku technicznego, który mniej się gnie). Jeżeli chcecie namalować coś na gotowej kopercie do płyty, włóżcie do środka odpowiednio przycięty kawałek sztywnej kartki, by lepiej się pracowało.

Technika

Technika, którą można zastosować do tworzenia okładek płyt jest właściwie dowolna. Odradzam jedynie te, przy których papier może się pofalować, bo istnieje ryzyko, że nie dopasują się potem do okładki. Do ilustrowania płyt hip-hopowych świetnie nadadzą się np. cienkopisy i zakreślacze (notka ), ponieważ można nimi namalować neonowe napisy stylizowane na graffiti. Płyty z metalem (moje ulubione!) świetnie będą wyglądać wykonane ołówkami. Chociaż… może ktoś podejmie wyzwanie i spróbuje stworzyć okładkę metalowej płyty, która była by wykonana kredkami w żywych kolorach (np. tymi z notki) i jednocześnie mroczna?

Podczas projektowania warto słuchać muzyki z płyty, do której tworzycie okładkę. Wsłuchanie się w rytm pozwoli wybrać najlepszy rodzaj kreski.

Jakie są Wasze ulubione zespoły i jakiej techniki do nich użylibyście? Wszelkie pomysły mile widziane w komentarzach. Kombinowanie bardzo wskazane.

Pomysł

Odradzam kopiowanie oficjalnych okładek płyt. Mamy tutaj świetną okazję do stworzenia czegoś nowego. Do pokazania jak my „widzimy” daną muzykę. Nie jestem pewna czy każdy tak ma ale ja, gdy słucham kawałka który wywiera na mnie szczególne wrażenie, w myślach wyobrażam sobie, jaki mógłby być do niego teledysk. Moja ulubiona muzyka to power metal i symphonic metal, więc zazwyczaj w mojej głowie pojawiają się wysokie góry, bezkresne łąki, rozgwieżdżone niebo i…. ja w długiej, zwiewnej sukni. Lubię także ostrzejsze odmiany metalu. Tu w wizjach jawią mi się potworki, krwawe walki na miecze i… ja stojąca na scenie z moją elektryczną gitarą.

Gotową okładkę można wrzucić na Fanpage ulubionemu wykonawcy. Jest całkiem spora szansa, że projekt się spodoba i dostanie miły komentarz (albo chociaż „lajka”).

Integralną częścią okładki jest tytuł płyty. Nie ukrywam, że osobiście mam z nim największe problemy. Zdecydowanie najtrudniejsze jest rozplanowanie literek tak, by nie trzeba było ich było fantazyjnie zawijać z boku kartki, gdy się nie zmieszczą. Istotne jest także, by napis nie przytłaczał okładki (to chyba nie dotyczy hip-hopu) i jednocześnie był czytelny i widoczny. Ja problem rozplanowania rozwiązuję w ten sposób, że najpierw liczę wszystkie literki w napisie (spacje także) i – w zależności od potrzeb – dzielę zaplanowany na tytuł obszar na części lub stawiam symbolizujące litery kreseczki.

Zazwyczaj rysuję także dwie poziome linie, między którymi powinien znaleźć się napis. Tym razem pominęłam ten krok. Po zaznaczeniu kresek wykonuję szkic napisu, prostymi literami. Różne litery zajmują więcej lub mniej miejsca (porównajcie np. „m” i „i”), dlatego mam teraz czas, by wszystko poprawić.

Błąd w tytule celowy 🙂

Rozplanowane literki można poprawić tak, by pasowały do rodzaju muzyki lub osobistych wspomnień z nią związanych. Ja ostatnio szaleję za czcionką „hobbicką” (pokazałam ją w notce ) oraz stylizowaną na gotycką. Do okładki, którą pokażę poniżej znalazłam wesołą, pasującą czcionkę.

Zanim poprawiłam napis cienkopisem, sprawdziłam, jak zachowuje się cienkopis po przejechaniu po nim gumką do mazania. Ku mojemu zdziwieniu, linia nie rozmazała się nawet wtedy, gdy spróbowałam ją wymazać od razu! To bardzo ułatwiło pracę.

Okładka, na przykładzie której pokazałam jak wykonać napis, będzie w stylu komiksowym. By napis nie zniknął w gąszczu konturów zdecydowałam się jeszcze pogrubić kontury liter. Pogrubianie to dobry moment na niewielką korektę rozmiaru literek. Jeżeli literka jest za mała, pogrubiamy linię od zewnętrznej strony, jeśli za duża – od wewnętrznej. To tak jak z „korekcyjnym” malowaniem ust szminką i kredką 🙂