Uff, zdążyłam z nowym wpisem przed rozpoczęciem roku szkolnego. Po tej notce będziecie wiedzieli, co można rysować na lekcjach 🙂 Osoby, które uważnie śledzą komentarze i nie są pewnie zaskoczone, że dziś notka o smokach. Zbierałam się do niej… dwa lata. To dlatego, że chciałam, by była idealna (temat jest szczególny). W końcu uznałam, że napiszę jedną notkę podstawową (czyli tą, którą właśnie czytacie) i dodam kilka osobnych tekstów. Pojawią się na pewno różne rysunki ze smokami w wersji „Krok po kroku”. Na pewno zajmę się też „dziećmi” Daenerys Targaryen z serialu „Gra o Tron” i poszukam kogoś, kto wyjaśni mi, jak się rysuje Chińskiego Smoka w tatuażowym stylu. Jak się zdaje także smocze oko jest całkiem ciekawym tematem na obrazek (koniecznie kolorowy).

Właściwie nie ma jednej dobrej metody na narysowanie smoka, ponieważ ilu ludzi tyle wyobrażeń na jego temat. Już w samej literaturze fantasy wyróżniamy sporo rodzajów – są smoki dobre i złe, duże i małe, z łuskami a czasem nawet – z futrem, nie wspominając już o smokach z ludowych legend i relacji zamorskich podróżników. Dlatego też w dzisiejszej notce pokażę „tylko” (u mnie to słowo oznacza sporo tekstu) mój uniwersalny sposób na naszkicowanie sylwetki smoka w różnych pozycjach oraz jak wykorzystać tą wiedzę w „prawdziwym” obrazku (na przykładzie ilustracji do „Hobbita” rysowanej w całości z wyobraźni!). Jeżeli znacie jakieś ciekawe tutoriale na ten temat to linkujcie w komentarzach.

Jak naszkicować smoka z wyobraźni?

Jak być może wiecie, jednym z moich ulubionych tematów do są właśnie smoki. Właśnie na wykładach wypracowałam sobie własny, dość prosty sposób, który pomaga w uchwyceniu ich nietypowego kształtu w trójmiarze. Zawsze zaczynam od narysowania długiej zakrzywionej linii, która symbolizuje coś w rodzaju głównej osi ciała smoka. Na jednym końcu tej linii będzie głowa, na drugim – końcówka ogona. Stopień wygięcia kreski zależy od pozycji, w jakiej pędzie znajdował się smok. Lecącego będzie reprezentowała linia prawie pozioma, siedzącego – prawie pionowa.

Później zaznaczam sobie głowę i ogon. W tym miejscu szczególnie ważne są proporcje. Ciało smoka jest zazwyczaj wydłużone, dlatego warto uświadomić sobie, że głowa będzie dość mała. W praktyce zawsze rysuję zbyt duży łeb i potem muszą nadrabiać długość smoka poprzez dorysowanie mu dłuższego ogona.

Na tym etapie ustalam gabaryty stwora. Zauważyłam, że większość ilustratorów szkicuje dość smukłe smoki. Mi jakoś bardziej do gustu przypadły trochę grubsze, bardziej mięsiste. Na tym etapie ciało przypomina trochę rozluźniony ludzki mięsień – pękaty po środku i wydłużony na końcach (te wydłużone końce to szyja i ogon). Właśnie w tym miejscu zaczynam wprowadzać trzeci wymiar. Wyobrażam sobie w jaki sposób może układać się taka zaokrąglona sylwetka. Jeżeli smok znajduje się w takiej pozycji, w której niektóre części są zakryte przez inne (zazwyczaj zakryty jest ogon) staram się to uwzględnić.

Większość opisów smoków jakie czytałam wspominała o tym, że mają one cztery kończyny i skrzydła. W heraldyce często pojawia się jednak smok dwunogi (Wikipedia podpowiada, że nazywa się je Wiwernami). Zauważyłam też, że smoki Daenerys Targaryen przednich łap nie mają ale Smaug z „Hobbita” – już tak. Przednie i tylne łapy dorysowuję tak, jakby ciało smoka było przezroczyste. To dlatego, że zależy mi na tym, by łapy były proporcjonalne.

Smocze skrzydła zazwyczaj rysuję mniej więcej na wysokości przednich łap. Jak duże powinny być? Ich wielkość jest właściwie dowolna. Powinny wyglądać tak, jakby były w stanie unieść w powietrze ciężkie smocze ciało, choć w praktyce jest to raczej niemożliwe. Skrzydła pomagają zakryć te fragmenty cielska, które są trudne do narysowania 🙂

Jak już pisałam, smoki mają dość skomplikowane ciała z dużą ilością szczegółowych elementów anatomicznych. Stąd konturowanie zawsze zaczynam od elementów, które znajdują się najbliżej widza. Zazwyczaj jest to skrzydło lub łapa.

W dalszej kolejności są to: głowa i tułów a potem łapy z drugiej strony ciała i drugie skrzydło.

Użyłam słowa „konturowanie” jednak w praktyce chodzi jedynie o to, by porozdzielać poszczególne części ciała. Podczas kolejnych etapów – czyli cieniowania – staram się te kontury podkreślić (jeśli jest to rysunek w stylu komiksowym) lub ukryć (jeśli skłaniam się do realizmu). Przyjrzyjmy się jeszcze smoczym głowom. I znów – ilu artystów tyle wyobrażeń. Ja zazwyczaj rysuję smokom długie uszy i nie mniej długie brwi. Widziałam na ilustracjach smoki z rogami, kolcami i różnego rodzaju błonami. Ponieważ smoka jest dość ciężko zobaczyć na żywo, detale jego ciała na ilustracjach są zazwyczaj inspirowane zwierzętami, które udało się sfotografować – nietoperzami (błoniaste skrzydła), kurami (zgrubiałe stopki zakończone pazurami) czy jaszczurkami.

Poniższe szkice wykonałam w oparciu o prace innych rysowników. Moją własną wersję smoczej głowy obaczycie w galerii poniżej.

Tak jak podczas szkicowaniu ludzkiej głowy warto zacząć od zaznaczenia owali…

… i linii pomocniczych, które wyznaczą pozycję oczu.

Korzystając z tych linii rysuję oczy (zazwyczaj widoczne jest tylko jedno, drugie bywa ukryte za czymś w rodzaju wyraźnego łuku brwiowego, który leży na tej samej linii pomocniczej). Zauważyłam, że często nozdrze, oko i uchu lub jeden z rogów leżą na jednej prostej.

Smocze oka zazwyczaj kojarzy się z wąską źrenicą i zielonymi detalami. Ja lubię rysować je jakby bił od niego biały, złowrogi blask. Moim zdaniem oczy bez źrenic wyglądają dużo groźniej (wybacz, Sauronie), bo nie widać w nich emocji.

Uproszczony rozkład cieni możecie zobaczyć na pokrytym gęstą akwarelą rysunku:

Wybaczcie mi jakość rysunku. Nie mam czasu przygotować kompletnych, „dopieszczonych” obrazów do każdej notki, bo wtedy czekalibyście na nie kilka tygodni. Mam jednak nadzieję, że mimo to uda Wam się wychwycić ideę rysowania smoków.

Oto smoki w innych pozach:

Pozycja, w jakieś śpią smoki jest oczywiście dyskusyjna. Ja wyobrażam sobie, że leżą na boku i trzymają łapkę pod głową 🙂

„Ja ogień Ty woda”- przykład smoków, których oczy lśnią białawym blaskiem.

A teraz przechodzimy do konkretów, czyli jak wykorzystać powyższe informacje do rysunku z wyobraźni!

Krok po Kroku: „Smaug atakuje Miasto na Jeziorze” (rysunek z wyobraźni, ilustracja, akwarele)

Uwaga: Przy rysunkach z wyobraźni celowo nie pokazuję na początku, jak wygląda gotowa praca. Chodzi o to, byście poczuli niepewność w stosunku do ostatecznego efektu pracy. Taką samą jaką czułam ja. Być może wydaje Wam się, że podczas pracy miałam w głowie dokładny obraz tego, jak będzie wyglądać obraz. Otóż wręcz przeciwnie – stopniowo dodawałam nowe elementy i zmieniałam te, które już są. Wszystko spontanicznie. Dlatego postarajcie się powstrzymać ciekawość i nie przewijać do końca. 🙂

Jeżeli ktoś czytał „Hobbita” to powinien doskonale kojarzyć scenę demolki Miasta na Jeziorze. Jak to zwykle bywa przy wykonywaniu ilustracji do książki, zaczęłam od przypomnienia sobie istotnych szczegółów – o jakiej porze dnia się rozgrywała się scena, jak wyglądał smok i miasto. Powstrzymałam się za to od obejrzenia innych ilustracji, by mieć świeże spojrzenie na temat.

Moje stanowisko na balkonie. Miły nastrój podczas pracy jest obowiązkowy!

Najpierw bardzo rozwodniłam sobie farbę akwarelową. Jej kolor na tym etapie nie jest istotny, ponieważ służy ona jedynie do „szkicu”, który zostanie potem przykryty grubymi warstwami farby. Bardzo szybko zaczęłam zaznaczać na papierze zarys sceny palenia miasta. Starałam się uciszyć mojego wewnętrznego krytykanta, który mówił mi: „przecież to jest brzydkie”. Działałam więc na zasadzie: „Teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu” :).

Rozwadnianie farby.

Na pierwszym planie będzie znajdował się smok, ponieważ obrazek powstaje na potrzeby notki o rysowaniu smoków. Gdzieś w dole będzie płonące miasto (jego trudne do namalowania fragmenty później sprytnie ukryjemy pod dymem 🙂 ) a w tle umieszczę Samotną Górę. Będzie to ilustracja trochę w baśniowym stylu, dlatego zasady kompozycji nieco nagięłam tak, by wszystkie istotne elementy (smok, miasto, góra) znalazły się w kadrze. O tym zabiegu poczytacie w .

Na tym etapie Smaug wygląda jak bardzo niezgrabna, zawinięta kreska.

Jak to zwykle bywa przy rysowaniu z wyobraźni, kilka elementów wymagało natychmiastowej poprawki – smok był nieco za wysoko, co zaburzało harmonijność kompozycji. Śmiało domalowałam więc nowe linie. Pracowałam na okładce z bloku rysunkowego, która ma tą zaletę, że rozwodnione akwarele przed wyschnięciem wyglądają na dużo ciemniejsze. Później jednak bledną i można je spokojnie pokrywać nowymi a „szkic” nadal jest czytelny.

Ta ciemna plama na dole wyschła od razu na bladoniebieski kolor.

Metodą „od ogółu do szczegółu” dodawałam nowe detale do obrazka. Na tym etapie konieczna okazała się zmiana koloru rozwodnionej farby, żeby nowe (czyli lepsze) kreski nie mieszały mi się ze starymi. Smok zyskał rozpostarte skrzydła, które mają kluczowe znaczenie dla kompozycji, ponieważ znajdują się na pierwszym planie (wzrok widza będzie zaczynał oglądanie obrazka właśnie od nich). Skrzydła zakryją większą część ciała Smauga. Dorysowałam także łapy. Miałam z nimi niemały problem, ponieważ zastanawiałam się, jak powinny wyglądać. Zwisające w dół? Uniesione jak u biegaczy? Cóż, zostawię to na później.

Te najistotniejsze szczegóły uzupełniłam już kolorami zbliżonymi do ostatecznych. Uznałam, że ograniczę kolorystykę do barwa ognia (smok i płonące miasto) i mojej ulubionej szarości Payne’a (elementy tła), które będą dobrze razem wyglądały. Smok powinien mieć trochę bardziej złożone skrzydła, ponieważ poza, w której się znajduje wygląda jakby obniżał gwałtownie lot ale uznałam, że rozpostarte lepiej wpasują się w kompozycję. Konieczne okazało się też domalowanie dodatkowych budynków w mieście, by wszystko było zrównoważone. Zazwyczaj mówię, że w rysunkach z wyobraźni warto stosować zasady perspektywy. W wypadku tego obrazka zadbałam jedynie o to, by piony były pionowe a linie zbiegu mniej więcej stykały się w jednym punkcie.

Szkicowanie szczegółów zaczęłam od elementów, które znajdują się najbliżej nas – głowy smoka, jego łap a potem skrzydeł.

Paleta kolorów dla smoka.

Jak widać Miasto na Jeziorze wymagało pewnych modyfikacji. Dodałam kilka domków, pamiętając, że te, które znajdują się dalej będę trochę mniejsze.

Czas na nałożenie pierwszych warstw gęstszej (mniej rozwodnionej) farby. Najpierw nałożyłam akwarele „płasko”, by mieć rozeznanie, jak będzie wyglądała ostateczna kolorystyka. Na tym etapie warto pomyśleć nad światłem na rysunku? U mnie scena rozgrywa się wieczorem ale odbiegłam od barw zachodu słońca i zastąpiłam je szarawym, zimnym poblaskiem słońca, które jest daleko za chmurami. Głównym źródłem światła jest jednak łuna palącego się miasta. O ile w przypadku smoka i Samotnej Góry przewidzenie światłocienia jest całkiem proste, o tle w wypadku Miasta na Jeziorze sprawa się nieco komplikuje. Jaki kolor ma palący się budynek? Jak wyglądają światła i cienie w palącym się mieście? Jak wygląda płomień odbijający się na drewnianej elewacji? Także pysk smoka jest rozświetlony ogniem (tym, który wypluwa z gardła).

Jeden z mitów o akwarelach brzmi, że jasne kolory nie są w stanie pokryć ciemnych. To nieprawda. Wystarczy rozrobić z odrobiną wody gęstą farbę i można pokryć nią nawet atramentową wodę czy bezgwiezdne czarne niebo. Szczególnie dobrze kryje farba biała.

Możliwe, że macie ochotę zapytać, jakich pędzli używałam. Powiem tak – ja jestem taką Nigellą Lawson rysunku. Pamiętam jeden z jej programów, w którym kroiła kiełbaskę chorizo zbyt dużym nożem. Powiedziała wtedy „Niewłaściwy nóż? Nie ważne – po prostu miej zabawę podczas gotowania”. Mam dokładnie takie poglądy w kwestii doboru pędzli 🙂

Dla relaksu i „rozgrzewki” najpierw zajęłam się szczegółami Samotnej Góry. Sądzę, że po notce także dla Was naszkicownaie jej nie będzie stanowiło problemu 🙂

Malowanie smoka zaczęłam od nałożenia płaskiej warswy farby na poszczególne elementy jego ciała.

Wraz z kolejnymi warstwami farby starałam się w miarę możliwości podkreślić mięśnie Smauga, które według mnie powinny być imponujące (skoro są w stanie unieśc tak potężne cielsko).

Starałam się także podkreślić rozbłyski ognia.

Zdecydowanie najtrudniejsze było malowanie płonącego miasta! Zmianiałam koncpecję kilkakrotnie i wciąż zamalowaywałam i domalowywałam nowe domki. Doszłam do wniosku, że może powinnam była już na początku namalować je z oddali. Chyba przeceniłam swoje możliwości – namalowanie drewianej wioski, która stoi w płomieniach bez żadnego zdjęcia bazowego to zdecydowanie za dużo jak na mnie. Na tym etapie malowania nawet gruby arkusz, na którym malowałam miał już dość farby i wody. Starałam się więc nie trzeć zbytnio pędzlami powierzchni i jakby „wklepywać” farbę delikatnymi ruchami. Również tło kilkakrotnie zmieniało swój wygląd – raz było jasne, raz ciemne. Mimo tak licznych zmian muszę przyznać, że kartka, na której pracowałam okazała się bardzo dzielna i żaden fragment nie zaczął się strzępić.

Gotowy obrazek wygląda tak:

Zgadnijcie, co się stanie, gdy oderwę tą taśmę klejącą, która mocuje obrazek do barierki? 🙂

Mam nadzieję, że pomimo niedoskonałości obrazka (przypominam: malowany w 100% z wyobraźni!) udało mi się zachęcić Was do spróbowania rysunku „z głowy”.

Na koniec kilka przydatnych adresów:

– długi filmik pokazujący jak narysować smoka w stylu „tatuażowym”;

– godzina epickiej idealnej jako podkład do rysowania smoków;

– (nie mogłam się powstrzymać) moja ulubiona scena z Daenerys Targaryen z ‘Gry o Tron’. W końcu pokazała pazur! Dla Was istotnr w tym filmiku jest w jaki sposób zostałm ukazany latający smok.

– trailer do drugiej część ekranizacji Hobbita. Osobiście miałam spore oczekiwania wobec wyglądu smoka Smauga ale na razie jestem bardzo rozczarowana, bo wygląda jak zrobiony z papieru…

– przy okazji testowania kredek KOH-I-NOOR Magic Trio zamieściłam także obrazek ze smokami jako tutorial;

– tutorial „Jak rysować góry?”. Góry i smoki doskonale wyglądają razem na rysunkach.

Ps. Nadal jestem szalenie podekscytowana wizytą na planie „gry o tron” dlatego wybaczcie ale będę Was jeszcze długo męczyć zdjęciami:

Dom Nieumarłych, gdzie mogłam pokrzyczeć sobie „Gdzie są moje smoki????”

„Nie jestem zwykłą kobietą, moje sny spełniają się”

Ps. 2. Podczas malowania Smauga prawie doszczętnie wykończyłam moje akwarele. Bardzo polubiłam tą technikę i od kilku tygodni rozkoszowałam się siedzeniem na balkonie i malowaniem. Stąd też jednym z najbliższych zakupów będą właśnie nowe akwarelki. Znacie jakieś godne polecenia?