Witam po szalenie długiej przerwie. Z radością obwieszczam, że wszystkie egzaminy zdane, praca licencjacka o Królowej Zenobii napisana a ja wracam do świata żywych. Mam nadzieję, że choć część czytelników wiernie pozostała przy leniwej, piszącej, kiedy jej się podoba, autorce.

Zdecydowałam się na otwarcie nowego działu. Po latach pisania na tematy rysunkowe zorientowałam się, że z rysowaniem związane jest wiele innych czynności a rysownik prowadzi swój wyjątkowy styl życia, który wart jest opisania. Rysowanie nie zaczyna się na kartce. Zaczyna się w głowie. Na spacerze, gdy obserwujemy zachód słońca a w naszej głowie pojawia się wizja, którą potem uwiecznimy. W domu, gdy słuchamy ulubionej muzyki, by potem zdecydować się na uhonorowanie piosenkarki portretem. Podczas podróży, gdy poszukujemy ciekawego budynku, przy którym warto przysiąść i – wzorem ulicznych artystów – skopiować go niespiesznie na kartkę.

Nowy dział nie będzie jednak tylko nawiedzonym paplaniem o szczęściu. W teksty wplotę pomysły na rysunki i tutoriale. Mam nadzieję, że nowy dział przyjmie się dobrze i okaże się inspirującym miejscem.

W notce, w której pokazałam, jak stworzyłam rysunek „Niespodziewana podróż” (znajdziecie ją ) wkleiłam zdjęcia mojego ówczesnego widoku z okna – 9 piętro wieżowca w Krakowie. Dziś mieszkam w Warszawie (przygnałam tu za miłością… i pracą 🙂 ) i moją inspiracją są spacery nad Wisłą na Tarchominie.

Dziś będzie o życiu w świecie baśni.

Są osoby, które popołudnia spędzają przy biurku w towarzystwie kredek i ołówków. Osoby te zamiast narzekać na otaczający je świat, malują swój własny, idealny. Są trochę (lub bardzo – jak ja) dziecinne. „Basia ma swój świat” to słowa, którymi określa mnie moja wspaniała koleżanka i z którymi w pełni się zgadzam. Swój świat celebruję. Często się zamyślam, spoglądam za okno i wyobrażam sobie, jak to jest żyć pośród gór, zamków i lasów. Zamiast narzekać na otaczającą mnie rzeczywistość, tworzę na kartce własną, lepszą.

Jak taka osobowość może wpłynąć na jakość rysunków?

Znacząco. „Odludki” są zazwyczaj spokojne. Potrafią skoncentrowac się na wykonywanej czynności i nieszczególnie zależy im na opinii innych. Prace tworzą dla samych siebie, przez co drobne niepowodzenia nie są w stanie wytrącić ich z równowagi. „Baśniowi” nie narzekają na brak pomysłu na rysunek. Fantazja zawsze wskazuje im drogę. A ilość przeczytanych książek poszerza horyzonty. Takie podejście do życia nie nada się, oczywiście, do każdego stylu, techniki i tematu. Dlatego zapraszam poniżej.

Technika

W przenoszeniu baśni na papier najlepiej sprawdzą się najprostsze kredki. Choć szarości i przygaszone kolory potrafią stworzyć wyjątkowy nastrój, ja preferują szeroka gamę kolorystyczną. Baśnie zabierają nas w niezwykły świat i są rodzajem terapii. A skuteczność terapia kolorami jest, jak mi się wydaje, potwierdzona naukowo.

Przyznaję, że o kredkach na razie napisałam dość niewiele. To nadal nie jest technika, w której czuję się dobrze. Jestem na etapie eksperymentowania. Notka o kredkach .

Do baśniowej tematyki doskonale nada się także akwarelka. Farby akwarelowe pozwalają uzyskać bardzo duży prześwit przez co całość wygląda lekko. Wykonałam kiedyś malutką akwarelkę, bazując na zdjęciu, które wykonała moja kuzynka. Jakość zdjęcia jest niestety fatalna, ponieważ robiłam je starym aparatem a owy obrazek ma obecnie status „zaginiony w akcji”. Zamieszczam także wspomniane zdjęcie:

śmierć arweny

Malowanie akwarelami proponuję zacząć od dużych pędzli i rozwodnionej farby. Tak wykonany „szkic” można potem uzupełniać o nowe szczegóły. Ta metoda pozwala na dobre rozplanowanie wszystkiego na kartce. Dla przykładu zamieszczam zamek, który namalowałam na szybko na potrzeby notki. Jak widać, zaczęłam od jasnych plam, które można było łatwo usunąć lub zakryć. Kolorystyka zmieniała się nieustannie, ponieważ nie zaplanowałam jej wcześniej i po prostu w trakcie tworzenia korygowałam zgodnie z tym, co dyktowała intuicja.

zamek akwarela krok po kroku

Akwarele to technika, która początkującym artystom potrafi wiele wybaczyć. Ewentualne błędy łatwo usunąć czystym, wilgotnym pędzelkiem. Całkiem przyjemnie pracuje się na kartce, która jest powieszona pionowo. Można w ten sposób nauczyć się panowania nad rozwodnioną farbą. Wszelkie próby „złapania” ściekającej w dół kropelki i „wklepania” jej w papier zazwyczaj dają ciekawe efekty.

Notka o akwarelach .

Bardzo efektownie wyglądać będzie prosty rysunek wykonany piórem lub piórkiem na odpowiednio przygotowanym, „postarzonym” papierze. By taki wykonać wystarczy pędzlem nanieść na kartkę z bloku technicznego esencję kawy lub herbaty. Gdy całość wyschnie, papier będzie wyglądał, jakbyście znaleźli go na strychu u babci. Mam w planach wykonanie okładki na zeszyt w tej technice. Jak tylko uda mi się ją zrobić, opublikuję efekt na Facebook’u. Na razie wrzucam zdjęcie jednego z testów, gdzie próbowałam wymyślić fantazyjną ramkę.

Niezależnie od techniki baśniowe ilustracje to coś, nad czym warto przysiąść nieco dłużej. Wykonywane kredką czy pędzlem ruchy powinny być spokojne i delikatne. W przypadku kredek dobrze jest budować kolor stopniowo i nakładać wiele różnobarwnych warstw. Efekt będzie magiczny.

Styl

Ilustracje do baśni są na ogół bardzo czytelne, ponieważ zawierają dużo symboliki. Co więcej, pewne przedmioty zawsze malowane są w ten sam sposób. Z jakiegoś powodu większość poduszek ma takie charakterystyczne „czubki” po bokach, mimo iż w rzeczywistości niewiele ma taki właśnie kształt. Na stołach często znajdują się kosze z owocami i świece.

Obrazki często charakteryzują się pewnego rodzaju przesadą. Pozy i mimika postaci są zazwyczaj bardzo czytelne. Przechadzająca się po pałacowych ogrodach księżniczka podczas wąchania kwiatów będzie miała lekko zmrużone oczy i a jej ciało będzie fantazyjnie wygięte, jakby tańczyła. By ilustracje były jeszcze bardziej czytelne, konieczne jest umieszczenie wielu elementów w jednym „kadrze”. Dlatego też można sobie pozwolić na pewne zniekształcenia rzeczywistości. Bardzo często wszystkie ważne postacie nienaturalnie stłacza się tak, by zmieściły się na rysunku. Perspektywa nie zawsze obowiązuje. Czasem warto złamać jej zasady, by móc pokazać więcej. Zamek, który godnie z perspektywą nie zmieściłaby się na kartce, można wedle upodobań przesunąć (zazwyczaj przybliżyć, by każdy detal był widoczny). Kojarzycie sceny w serialach, w których bohaterowie siedzą w dużym przy stole? Zgodnie z logiką powinni rozsiąść się wokół stołu. Tymczasem, by każdy z nich był widoczny, scenarzyści usadzają ich po jednej stronie. Podobnie można zrobić na rysunku. To, czego nie udało się zebrać w jednym kadrze można umieścić w innym, tuż obok. Obraz złożony z kilku mniejszych przypomina nieco komiks przy czym zamiast grubych, krzykliwych ramek, „kadry” oddziela zazwyczaj miękki, biały dym. W ten sposób można zilustrować także sen: osobę śpiącą umieszczamy na pierwszym planie. W tle, jakby za mgłą, malujemy to, co jej się śni.

Temat

Ilustrowanie baśni jest bardzo przyjemnym tematem. Najciekawsze jest oczywiście tworzenie z wyobraźni, jednak czasem warto wesprzeć się zdjęciem. Dobrym pomysłem jest wykorzystanie swoich własnych zdjęć lub zdjęć znajomych. Ja często korzystam ze zdjęć, które zrobiła mi kuzynka. Naszym zwyczajem są wyprawy do pobliskich lasów na sesje zdjeciowe. Zazwyczaj ja przebieram się w suknie i futra a Ela wykonuje zdjęcia. Tekst jest pełen fotopgrafii z tej serii. Tu zamieszczam jeszcze jedną z nich, tym razem przerobioną dodatkowo komputerowo, by stanowiła ciekawą bazę do rysunku.

ja i duch

Na zdjęciu ja i wilkor Duch w drodze na Mur 🙂

Jak wiecie, jestem fanką fantastyki i nie umknęła mi także saga G. R. R. Martina Pieśń Lodu i Ognia. Na jej podstawie został stworzony serial HBO „Gra o Tron”, który być może kojarzycie. W książce pojawia się pewna piosenka, którą jeden z bohaterów podśpiewuje co jakiś czas, kiedy wspomina o swojej dawnej miłości. Piosenka nosi tytuł „Pory roku mojej miłości” i w wolnym tłumaczeniu brzmi mniej więcej tak:

Kochałem dziewczę piękne jak lato, co miało słońce we włosach

Kochałem dziewczę czerwone jak jesień, co miało zachód we włosach

Kochałem dziewczę białe jak zima, co miało księżyc we włosach

Kochałem dziewczę dziarskie jak wiosna, co miało kwiecie we włosach

Z radością odkryłam, że wraz z moją kuzynką Elą wykonałyśmy już zdjęcia do każdej z pór roku (zobaczycie je na samym dole notki). „Wiosnę” pokażę w tutorialu poniżej. Pozostałe obrazki prawdopodobnie także wykonam, ponieważ temat bardzo mi się podoba. Warto też dodać, że mój wygląd (długie, ciemne włosy i niebieskie oczy) odpowiada opisowi dziewczyny, która śpiewała tą piosenkę swojemu mężowi. Wiecie o kogo chodzi? 🙂

Styl baśniowy można zrealizować także we współczesnej wersji. Przykładowo: okno a za nim gwiezdna noc, dziewczynka na parapecie, owinięta kocem trzymająca kubek herbaty. A obok kot. Internet jest pełny takich obrazków. Można zrobić własną wersję. Z własnym oknem, własnym kotem i własnym kubkiem.

stanowisko na balkonie

Najlepszą porą na marzenia jest wieczór i noc. Ja zazwyczaj właśnie wtedy rysują. Tym razem jednak postanowiłam złapać trochę słońca, które umknęło mi w ostatnich miesiącach przez pisanie pracy licencjackiej w bibliotekach. Powyżej: wakacyjna ja i moje stanowisko.

Mi osobiście bardzo podobają się ilustracje do książki z serii Martynka. Akcja książki rozgrywa się w świecie dość współczesnym, jednak styl, w jakim stworzono ilustracje sprawia, że całość wygląda ponadczasowo. Nawet jeżeli sama treść książki nie odpowiada, warto ją poprzeglądać, by przyjrzeć się obrazkom. Warto zwrócić szczególną uwagę na kolory, sposób w jaki zostały przedstawione elementy krajobrazu czy wnętrza.

Zazwyczaj proces twórczy przebiega w ten sposób, że na początku mamy w głowie pewną wizję a potem szukamy do niej odpowiednich materiałów (np. zdjęć, modeli). U mnie często jest dokładnie na odwrót. Dzięki mojej uzdolnionej kuzynce posiadam setki cudownych zdjęć, które często stanowią impuls do stworzenia pracy. Tak było w przypadku obrazka „…mind you, maybe I like it?”, który zamieściłam wraz z wyjaśnieniem w . . W związku z tym posiadam wiele rysunków i obrazów, które przedstawiają mnie samą. Egocentryzm? Może. Ja lubię po prostu patrzeć na te obrazki i wyobrażać sobie, że naprawdę jestem księżniczką/wojownikiem/elfem/banitą. Wiem, że jak na 21 lat jestem dość dziecinna. Wiem też jednak, że na marzeniach można także nieźle… zarobić. Możliwe, że kojarzycie – dziewczynę z YouTube’a, która kilka lat temu zaczęła publikować filmiki z instrukcjami jak wykonać makijaż.. Filmy o makijażu nie są czymś rewolucyjnym. Michelle wyróżnia to, że przy okazji każdej publikacjo opowiada rozmarzonym głosem o swoich marzeniach. Dziś jest milionerką. I – co ważniejsze – każdy dzień spędza na przebierankach (była m.in. Czarodziejką z Księżyca, Kobietą-Kotem, Mulan), malowaniu paznokci i robieniu maseczek. I to jest jej praca. Cudownie, prawda? Zatem „never stop dreaming”, jak mówi Michelle.

Krok po kroku

Obrazek, który dziś pokażę jest może nieco spóźniony, jednak pasuje do tematu dzisiejszego tekstu. Pamiętam, że w tym roku zima długo nie chciała ustąpić i chyba każdy wypatrywał z utęsknieniem wiosny. Zatem „Wiosna”. Pretekstem do wykonaniu rysunku była fantastyczna sesja zdjęciowa, którą zorganizowałam z moją kuzynką. Jedno ze zdjęć szczególnie mi się spodobało. Uznałam, że świetnie nadaje się jako baza do obrazka i… jako zdjęcie profilowe na Facebooku 🙂 Tak wygląda to zdjęcie:

spry as springtime

Mam ostatnio mało czasu na rysowanie i pisanie, dlatego zdecydowałam, że obrazek wykonam na malutkim formacie a5.

Zaczęłam od zrobienia okrągłej ramki. Odrysowałam ją od szklanej miseczki.

Na podstawie zdjęcia wykonałam szkic. Nieszczególnie zależało mi na uzyskaniu podobieństwa. Nie było to celowe, ale wydaje mi się, że zrobiłam nieco większe oczy. Wpasowałam postać w ramkę tak, by było także widać nieco tła. Kwiaty z wianka wystają nieco poza ramkę i dodatkowo łączą się z ozdobnym motywem kwiatów, który spontanicznie dodałam. Zazwyczaj postaciom warto nieco przedłużyć włosy, by nadać rysunkowi „dawnego” uroku (dawnego czy takie z czasów, kiedy comiesięczne wyprawy do fryzjera nie były zbyt popularne). W wypadku moich włosów nie było to konieczne, ponieważ udało mi się zapuścić własne długie włosy.

Zazwyczaj staram się dokładnie wycieniować skórę. Tym razem zostawiłam sporo jasnych miejsc, by całość współgrała z zachodzącym słońcem w tle. Taką jasność bardzo łatwo jest uzyskać ołówkami, które są dostępne w różnych stopniach twardości. Kredki z jednego kompletu niestety – tylko w jednej (jeżeli czyta mnie teraz jakiś producent kredek, to apeluję przemyślenie tego). Dlatego też warto popracować nad delikatnym, warstwowym kreskowaniem. Włosy nieco wygładziłam i pogrupowałam w wyraźne pasma. Spontanicznie dodałam też kilka pasemek w kolorze zielonym, czerwonym i żółtym. Te kolory dominują na obrazku.

Twarze na ilustracjach mają zazwyczaj nieco lalkowaty wyraz. Szeroko otwarte oczy, lekko rozchylone usta (na zdjęciach zazwyczaj wygląda to dość śmiesznie niestety…) i długie rzęsy. U mnie cienie na twarzy mają odrealnione kolory – wpadają w czerwony i miejscami złoty kolor. Policzki namalowałam różowe, jednak na zdjęciu tego nie widać. Generalnie obrazek, który teraz omawiam, ma intensywniejsze kolory i znacznie więcej cieni.

Do obrazka wybrałam ciepłe kolory. Jedyny niebieski akcent stanowią oczy ale złagodziłam błękiyt odrobiną różowego. Kolory, podobnie jak kompozycję, można uzupełniać zgodnie z tym, co nakazuje intuicja. Czujecie, że gdzieś przydała by się plamka koloru dla równowagi? Śmiało – domalujcie.

Jak wspominałam, obrazki baśniowe są zazwyczaj bardzo czytelne. W wypadku tego konkretnego obrazka złamałam zasadę. Kwiaty, które mam na głowie kojarzą się raczej z egzotycznym latem niż polską wiosną. Mój typ urody także odbiega od słowiańskiej wiosny z zielonymi oczami i miodowymi włosami.

Kilka uniwersalnych rad na koniec:

– W stworzeniu pięknego rysunku najbardziej przeszkadza zniechęcenie. Po kilku pierwszych kreskach wydaje nam się, że nic z tego nie będzie. Targamy kartkę, sięgamy po nową. Jesteśmy naładowani złymi emocjami a wtedy z pięknego obrazka nici. Nie warto tego robić. Na początku szkic pełen jest niepotrzebnych linii i brzydkich, spontanicznych kresek. Należy je absolutnie zignorować! Podczas pracy nie warto zadręczać się pytaniami w stylu „co pomyślą inni?”. Lepiej skupić się na przyjemności, jaka płynie z momentu, w którym kredka/pędzelek styka się z kartką. Ta przyjemność wyraźnie wpływa potem na jakość rysunku. Może to zabrzmi dziwnie, ale przed rysowaniem warto się wyciszyć. Najlepiej przeczytać książkę (może taką, którą będziemy potem ilustrować?) i zająć się czymś, co uspokaja. Komputer i telewizor idą w odstawkę. Dlaczego? Zarówno telewizja jak i Internet przyzwyczajają nas do przyjmowania wielu intensywnych bodźców. Wyzwalają emocje: „Chcę to teraz! Już!”. Jeżeli po sesji z grą komputerową siądziemy do kartki, bezwiednie zaczniemy przyspieszać. A to, jak już wspominałam, nie jest dobre dla pracy.

– Polecam też nie trzymać się kurczowo zdjęcia. Wystarczy na jego podstawie narysować anatomię postaci. Reszta to kwestia wyobraźni. Kolejne elementy obrazka dobrze jest dorysowywać spontanicznie. Chyba większość z nas ma takie naturalne wyczucie kompozycji i czuje gdzie warto coś domalować, by zachować równowagę w pracy. Bywa, że widzimy, że w pewnym miejscu przydałoby się coś dorysować jednak nie wiemy co by to mogło być. Dobrze jest wtedy intuicyjnie pobazgrać po kartce („uwolnić rękę od mózgu”). Często z powstałych kresek wyłania się ciekawy kształt, który coś przypomina. Inna sprawa jest taka, że zazwyczaj zdjęcia wyświetlamy na komputerze. A obok zdjęć mrugają powiadomienia na Skypie i kolorowe ikonki. Czym to grozi – patrz powyżej.

– Baśnie są przyjemnym tematem dla początkujących, ponieważ wszelkie anatomiczne niedoskonałości łatwo ukryć pod rozłożystymi sukniami, szalami. Warto odwiedzić strony z mangą, by podpatrzyć w jaki sposób artyści malują niekończące się treny sukien.

Inspiracje

– Bruno Bettelheim, Cudowne i pożyteczne. O znaczeniu i wartościach baśni

– Tomek Tomczyk (Kominek), Bloger – poradnik dla blogerów – szczególnie polecam osobom, które chciałyby uczynić z blogowania styl życia

– Maciej Frączyk, Zeznania Niekrytego Krytyka (zwłaszcza rozdział „Ciekawość świata w oparach hejtingu”) – Niekryty Kytyk porusza m.in. tematykę poszukiwania własnej pasji; polecam starszym czytelnikom, bo – przyznaję – pełna wulgaryzmów (choć inspirujaca)

dający wiele do myślenia tekst o hejtingu; polecam oba blogi Kominka: kominek.es i kominek.in. Pierwszy o lifestylu’u, drugi – o mediach i emocjach).

Ps.

Każdy pisze swoją bajkę. Ja zaczynam pracować nad własną. By to zrobić, muszę zaprowadzić nowy porządek…

Nowy dział i nowa odsłona strony sprawiły, że zaczęłam się poważnie zastanawiać nad… czytelnikami. W wolnym czasie miałam przyjemność przeczytać książki osób, które w Internecie odniosły sukces. Osoby te uświadomiły mi pewną bardzo ważną rzecz. Bloger Kominek w swojej książce Bloger – poradnik dla blogerów (zdecydowanie polecam! można zamówić) porównał stronę www do dziecka. Pozwolę sobie na cytat:

Wyobraź sobie, że jesteś ojcem. Czy tam matką, jak wolisz. Masz dziecko. Wychowujesz je. Dobrze ci idzie. Dziecko ro­śnie zdrowo, nie pali, nie ćpa, a ma już dwa, może trzy latka. Wyj­dzie na ludzi. Czasami się sprzeczacie, czasami dasz mu klapsa, czasami ono ci odda. Jak w każdej zdrowej rodzinie, macie swoje chwile szczęścia i smutków, raz pod wozem, raz na wozie.

Pewnego pięknego niedzielnego południa pukanie do drzwi przerywa wam sielski nastrój. Kto śmie przychodzić akurat w trakcie transmisji modlitwy na Anioł Pański?

Pukający nawet nie czeka, aż otworzysz mu drzwi. Wchodzi bez pytania. Najpierw do przedpokoju, potem do twojego salonu. W brudnych buciorach. Nie znasz tej osoby, jest dla ciebie kom­pletnie anonimowa.

I nagle, nieproszony, zaczyna cię pouczać, że źle wychowujesz dziecko. Ono nie wygląda tak jak powinno, nie siedzi tak jak powinno, nie patrzy tak jak powinno! Twoje dziecko jest chore i masz je wyleczyć! Twoje dziecko toczy choroba, która może je zabić. Nieznajomy rzuca na stół kilka tabletek, niecertyfikowa­nych, przygotowanych przez niego własnoręcznie. Bóg jeden wie, z czego. Możesz tylko podejrzewać, że zrobił mieszankę z tego, co mu się wydawało najlepsze na chorobę twego dziecka.

Nieznajomy wie lepiej. Pytasz go więc:

– Czy pan, panie nieznajomy, stosował te leki wcześniej na swoim dziecku?

– Nie.

– A czy pan ma w ogóle dziecko?

– Nie.

– Więc skąd pan wie, co jest dla dziecka najlepsze i jak należy je wychowywać?

– Wiem. To oczywiste. Spójrz na swoje dziecko. Jest chore!

Jest tak przekonujący, że prawie sięgasz po proszki, aby czym prędzej zaaplikować je dziecku. Szybko jednak opamiętujesz się. Nieznajomy próbuje cię przekonać, ale wie, że stoi na straconej pozycji, bo ty, jako ojciec czy matka dziecka wiesz lepiej, co jest dla niego dobre. Kończąc swoje wywody, nieznajomy obraca się, wychodzi bez pożegnania i nigdy nie wraca.

Od zawsze nazywałam swoje blogi „dziećmi”. Dlaczego więc – zamiast „wychowywać” je po swojemu miałabym stosować się do rad innych? Przecież Ci inni niejednokrotnie „życzliwie” radzili mi, bym swoje dzieci uśmierciła! Odsyłam do , którą wieki temu przeprowadziłam na gg z czytelniczką. Od dziś odcinam się od fali, która została nazwana brzydkim – moim zdaniem – słowem „hejting” (jeżeli ktoś ma pomysł na polski odpowiednik to proszę o propozycje w komentarzach). Kasuję wszystkie komentarze, które mi nie odpowiadają. Dlatego, że to moja strona i chcę czuć się tutaj dobrze. Nie da się dogodzić każdemu. Nie odpowiada Ci mój „natchniony” styl pisania? Nie znalazłeś tego, czego szukasz? Pragniesz profesjonalnych tekstów? Poszukaj gdzie indziej. Internet jest pełen miejsc, które Cię zainteresują. Ja piszę dla tych, którzy mnie czytają.

Ps. 2. Zamieszczam jeszcze tekst piosenki o porach roku w oryginale oraz zdjęcia autorstwa mojej Eli (na których jestem ja). Może kogoś zainspirują.

„Seasons of my love” – tradycyjna pieśń z wolnego miasta Myr

Tekst: George R. R. Martin and Natti Vogel

Muzyka:

I loved a maid as fair as summer, with sunlight in her hair
I loved a maid as red as autumn, with sunset in her hair
I loved a maid as white as winter, with moonglow in her hair
I loved a maid as spry as springtime, with blossoms in her hair

As the land changes masks, so follow my maids & I
Whether balmy hot and sopping wet or cutting sweet and dry
Ere my life the good lords fell, I’ll prize the memory of
Each and every lass I’ve held for a spell – the seasons of my love

I loved a maid as wet as meadows, with dewdrops in her lips
I loved a maid as thick as honey, with nectar in her lips
I loved a maid as shy as snowflakes, with purple in her lips
I loved a maid as fresh as seaspray, with eddies in her lips

I loved a maid as strong as dreamwine, with phantoms in her eyes
I loved a maid as tart as cider, with amber in her eyes
I loved a maid as warm as kindling, with ember in her eyes
I loved a maid as light as cotton, with lacework in her eyes

I’ll drink one more cup for every lass that I’ve held for a spell
You are the seasons of my love.